Myślę...- zaczęłam ostrożnie - że najlepiej będzie, gdy połączysz się ślubem z tą świętą niewiastą.- Starałam się utrzymać powagę. - Możliwe, że ja pójdę do klasztoru. Życie świeckie już mi obrzydło i za stara jestem do spełniania małżeńskich obowiązków - dokończyłam , panując dzielnie nad drgającym głosem. Po moich słowach Busio runął na kolana i wrzasnął na całe gardło: - Jam twój niewolnik do śmierci! Zrób mi łaskę i stań butem na głowie! - Czołgał się po tygrysiej skórze w moim kierunku. Stanęłam. Dla świętego spokoju. Ucałował z czcią mój zniszczony domowy pantofel z czerwonej skórki, a ja pomyślałam, ze należałoby kupić już nowe, takie ze złotym haftem...
Ciało wypełniało się ołowiem, zasychało w gardle, nogi myliły rytm. Czułam, że blednę, że serce mi dygocze. Traciłam oddech. Tańczyliśmy jak w transie, obracając się coraz wolniej, jak płyta na niedokręconym patefonie z naszych szczenięcych lat. Nie szkoda czasu? - zajrzał z bliska w oczy. Pewnie, że szkoda! - przytaknęłam skwapliwie, myśląc nie tylko o tej chwili, ale o wszystkich zmarnowanych latach. Jego z jakąś tam Szkotką, a moich z Busiem. I nie tylko z nim. Piotruś też nie był święty. - Więc na co czekamy? - roześmiał się cicho, radośnie. Oczy mu pociemniały, jak morze przed burzą. - Nie wiem! - wymamrotałam pełna zdumienia, że jeszcze się kręcimy po pokoju, zamiast już od godziny leżeć w łóżku.
Po latach małżeństwa dla wciąż młodej i nadal głodnej życia Elizy śmierć Konrada okazała się wybawieniem... Nareszcie może wrócić do pierwszego ważnego uczucia, jakie kiedyś ofiarował jej los. Ale czy przeznaczenie pozwoli Elizie drugi raz zanurzyć się w falach dawnej miłosnej rzeki? Czy mężczyzna, który przed laty zaprzątał niedojrzałą głowę dziewczyny, wciąż jeszcze potrafi wzbudzać dawne emocje?
UWAGI:
Na s. red. błędnie przypisany ISBN tomu.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Opowiada dzieje niezwykłej, zakazanej wojennej miłosci, która wbrew wszystkiemu i wszystkim dopadła młodziutką Polkę oraz niemieckiego żołnierza. Czym się skończy ów romans?Czy Anna Maria przeniesie swą miłość przez wojenne płomienie?Czy Walter przeżyje i czy pozostanie jej wierny?Czy uczucie przetrwa próbę lat?
Tom 2
Krzew tamaryszku
Tom 3
Nie wierzę w powroty
Tom 4
Motyl z perłą
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Busio był brzydki, tak brzydki, że moje koleżanki czuły przed nim lęk, twierdząc, iż bardziej przypomina małpę niż człowieka. Ja kochałam tę brzydotę, która robiła na mnie niepokojące wrażenie. Było to coś pośredniego między lękiem a pożądaniem. Kochałam zapach jego skóry, drobne mocne dłonie, pańskie pochodzenie i oczy. Zdumiewająco szafirowe oczy, będące zupełnym nieporozumieniem w jego egzotycznej po mongolsku twarzy. Był tak inny od wszystkich ludzi i tak ekscentryczny w sposobie bycia, że powszechnie uważano go za nienormalnego. On sam mówił o sobie: »Jestem anormalny, to znaczy nieprzeciętny«.[fragment]
"Mordy macie białe jak dupy aniołów... - Ojciec popatrzył na nas z niesmakiem. - Najwyższa pora wyjechać gdzieś na tęt¬niaki - tęsknota i rozmarzenie zabrzmiało w jego głosie, a lewe czarne oko zamrugało nerwowo.- Chyba na wczasy? - poprawiła z wyższością matka, szybko przyswajająca sobie aktualną nomenklaturę na różnych zebra¬niach Ligi Kobiet i Komitetu Blokowego. Do tego ostatniego należała niechętnie i tylko na skutek próśb i gróźb ojca. Uważał bowiem, że zawsze lepiej trzymać rękę na pulsie i wiedzieć, co dzieje się w kamienicy, a przez to samo mieć do wielu rzeczy pierwszeństwo. Chociażby do klucza od strychu, a w przyszłości może nawet i do telefonu."[fragment]
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Odwróciłam się i wtedy dopiero otworzyłam zaciśnięte kurczowo powieki. Stałam teraz twarzą w twarz naprzeciw mężczyzny, do którego adresowałam tyle czułych listów, łącząc z nim wszystkie nadzieje. Świat zakołysał się i runął na obolałą głowę. Runął, rozbił się na drobniutkie kawałeczki. W żaden sposób nie udałoby się z nich ponownie klecić utraconego świata. U moich nóg leżały bezużyteczne skorupy. - Jedynaczka? - powtórzył jeszcze raz ten sam głos, a ja skinęłam głową i zasłoniłam się różami jak tarczą, żeby ten ktoś, kto stał przede mną i według wszelkich danych nie powinien być Reginaldem, nie dojrzał przerażenia w moich oczach.