Myślę...- zaczęłam ostrożnie - że najlepiej będzie, gdy połączysz się ślubem z tą świętą niewiastą.- Starałam się utrzymać powagę. - Możliwe, że ja pójdę do klasztoru. Życie świeckie już mi obrzydło i za stara jestem do spełniania małżeńskich obowiązków - dokończyłam , panując dzielnie nad drgającym głosem. Po moich słowach Busio runął na kolana i wrzasnął na całe gardło: - Jam twój niewolnik do śmierci! Zrób mi łaskę i stań butem na głowie! - Czołgał się po tygrysiej skórze w moim kierunku. Stanęłam. Dla świętego spokoju. Ucałował z czcią mój zniszczony domowy pantofel z czerwonej skórki, a ja pomyślałam, ze należałoby kupić już nowe, takie ze złotym haftem...