Sanato
Jesień 1931 roku. Do luksusowego sanatorium w Zakopanem przyjeżdża młody niemiecki lekarz Matys Dresler ze swoją narzeczoną, a zarazem pacjentką Irą, która ma być dowodem na skuteczność jego rewolucyjnej metody leczenia gruźlicy zastrzykami z płynnego złota. Ośmioro pensjonariuszy wyraża zgodę na udział w eksperymentalnej kuracji - wśród nich jest także młoda mężatka Nina.
Ryzykowna chryzoterapia przynosi dobre wyniki... Przynajmniej do chwili, gdy w umysłach pacjentów nie zaczynają się ujawniać przerażające efekty uboczne, które wywołuje. Autentyczne zapiski Niny Ostromęckiej, które prowadziła podczas tragicznego w skutkach medycznego eksperymentu, stały się podstawą powieści Marcina Szczygielskiego odsłaniającej mroczną tajemnicę krwawych wydarzeń nazwanych przez polskie gazety w 1932 roku "złotą gorączką Sanato".Marcin Szczygielski stworzył horror, którego lektura wywołuje lodowaty dreszcz i przerażenie, niczym nie ustępujące tym, których możemy doświadczać czytając książki mistrzów tego gatunku.
Zobacz pełny opisOdpowiedzialność: | Marcin Szczygielski. |
Hasła: | Powieść polska - 21 w. |
Adres wydawniczy: | Warszawa : Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego, 2014. |
Opis fizyczny: | 357 s. : il. ; 22 cm. |
Skocz do: | Inne pozycje tego autora w zbiorach biblioteki |
Dodaj recenzje, komentarz |
Sprawdź dostępność, zarezerwuj (zamów):
(kliknij w nazwę placówki - więcej informacji)
Filia nr 2
ul. Krzemionkowa 1
Filia nr 3
ul. Jagiellońska 36
Filia nr 8
os. Barwinek 31
Bezunia
Posty: 236
Wysłany: 2018-08-15 20:28:24
Już dawno tak się nie bałam czytając książkę. I chyba tylko cud sprawił, że nie osiwiałam do reszty.
O czym jest ta opowieść, można dowiedzieć się z opisu na okładce.
Ja podzieliłabym ją na dwie części.
Pierwsza połowa opisuje życie w sanatorium oraz metody leczenia gruźlicy ( a wszystko dzieje się w latach 30 tych ). Od opisów tych metod włos mi się jeżył na głowie. I w tej części życie kuracjuszy toczy się w miarę spokojnie i leniwie... wręcz nudnie... Do czasu, aż zjawia się niejaki doktor Dresler ze swoją nowoczesną metodą leczenia gruźlicy oraz pacjentką ( i równocześnie narzeczoną ) jako dowód swojej fantastycznej kuracji... I od tego momentu zaczyna się robić naprawdę groźnie.
Styl pisania Pana Marcina jest tak sugestywny, że czytając czułam się jak bym również tam była. Grozę zwiększa to iż historia ta pisana jest w oparciu o autentyczne zapiski Niny.
Niestety to co jest prawdą a co fikcją wiedzą tylko szanowny Autor i Nina... Choć ona niestety już nic nie powie... zresztą nie jestem pewna czy ona sam wiedziałaby – co się zdarzyło naprawdę, a co było tylko majakiem.
Nie ulega jednak wątpliwości, że w SANATO kiedyś naprawdę doszło do tragedii.
Co do bohaterów – najbardziej polubiłam Dorcię. I jej śmierć najbardziej mnie zabolała.
Ira – piękna... okrutna... taki cukierek maczany w truciźnie. Skojarzyła mi się jeszcze z płomieniem świecy. Wszyscy chcieli się ogrzać w jej blasku, ale przy bliższym kontakcie nie wyszło im to na dobre.
Nina – główna bohaterka... a właściwie narratorka całej historii. Nie wiem do końca co o niej myśleć. Było mi jej szkoda i jednocześnie się jej bałam. Te jej wizje, jej sny... Mam nadzieję, że to były tylko majaki... albo wymysł Autora.
Mężczyźni w tej książce ... Miet, Stan i Sebastian... raczej się ich nie zauważa...
Nie umiem natomiast do końca rozgryźć Adama i Janka.
Ten pierwszy – cichy, słaby... Jest... ale jakby go nie było. W końcowym rozrachunku wykazał się jednak odwagą albo aktem desperacji – ratując swoją żonę – Ninę właśnie.
A Janek... ten to dopiero zagadka. I ten jego koniec - tak okrutny.
Książkę polecam... Oczywiście, każdy najlepiej sobie wyrobi opinię jak sam przeczyta. Dodam może jeszcze tylko, że czytanie późno w nocy nie najlepiej się odbiło na moich snach...
Mam nadzieję, że pomogłam...
Pragnę podziękować wydawnictwu LATARNIK za przysłanie mi książki do recenzji.