Ela Sidi pokazuje taki Izrael, z jakim przyszło się oswajać jej, pochodzącej z Polski nie-Żydówce, która emigrację "otrzymała w pakiecie wraz z mężem, Izraelczykiem". Z humorem i nie bez autoironii opisuje dylematy, jakie nagle wtargnęły w jej życie. W jakim języku się tu mówi, czy raczej w ilu językach? Czy każdy Izraelczyk jest Żydem, kto jest, a kto nie jest Żydem i jakie w państwie żydowskim ma to znaczenie? Z kim zasiada się, a z kim nie można zasiąść przy jednym stole, co na nim postawić i jak to powinno zostać przyrządzone? Co jest sprawą tradycji i zwyczaju, a co zakazem i nakazem religijnym sankcjonowanym przez prawo? A we wszystko to wplecione są ważne wydarzenia publiczne, historie konkretnych ludzi, anegdoty, popularne dowcipy.Izrael Eli Sidi to kraj na wskroś nowoczesny, w którym tradycja ma zagwarantowane prawem miejsce, a w klimatyczne i krajobrazowe kontrasty zadziwiająco wpisują się skrajne różnice religijno-społeczne. Dla niej jest, jak sama pisze, fascynującym światem złożonym z tysięcy niepasujących do siebie, ściśniętych na małej przestrzeni kawałków, w którym codzienność toczy się w sporach i kompromisach. Tu zawsze jest "i tak, i nie, i dobrze, i źle. Lewiego Eszkola, premiera Izraela, spytano kiedyś: Kawa czy herbata? Pół na pół - padła bardzo izraelska odpowiedź".