Tom "Akacje kwitną" zawiera cykle montażowych miniatur prozatorskich, które powstawały w jidysz, języku, którego Vogel nie znała z domu, którego się specjalnie nauczyła, by w nim pisać. Z Vogel wędrujemy po mieście wyimaginowanym, wymyślonym, nasyconym dziwnym światłem ("blade godziny siódme, lepkie popołudnia, wieczory granatowe i całe w elektryczności"). Zawdzięczamy temu spacerowi niezwykły portret bezrobotnych - ludzi, którzy "zapomnieli już, jak wygląda przygoda ze zmęczeniem", pogrążonych w białej ciszy fabryk.Zmysłowość Vogel zderza się, jest zmontowana "na ostro", jak powiedziałby filmowiec, ze sztucznością maszerujących beztwarzowych torsów. Na życie "wśród rzeczy doskonałych nie ma już miejsca". Stąd opuszczenie i melancholia - kluczowe słowa jej prozy montażowej.Są u Vogel fragmenty, które krzyczą jak kassandryczna wizja. "Pod palcami rozpadło się, zupełnie jak tandetny towar, długie i zawsze smutne zdarzenie, które nazywa się życie. (...) W granatowym jabłku nocnego miasta pokazał się neon, czerwony neon i błękitny. Ta czerwień i ten błękit były chłodne jak stal. I chłodna stal zaczęła panować w mieście".Czytamy o wyuzdaniu tandety, która zalewa nas "stworami wtórnymi, karykaturą świata pionów i poziomów, maskami skrzywionymi, które oderwawszy się od swojego wzoru, postanowiły prowadzić życie samodzielne; lekkie i niezobowiązujące do niczego". Jest przeczucie nowoczesnej architektury, jej materii, surowców, geometrii.Jest wreszcie przerażenie przestrzenią, której "jest za dużo na świecie", szybkością, bezcelowością, jest wyczuwalne zagrożenie wojną: "amunicja zostaje przeliczona na życie" gdyż "świat szykuje się do wojny". A media (wówczas gazety), opisując spotkanie ministrów zwaśnionych krajów koncentrują się na melonikach ministrów: "Taki melonik wnosi serdeczny i nieoficjalny ton do powitania".Niefabularna, odindywidualizowana, nasycona szorstkością wizyjnych obrazów proza Vogel zapowiada świat manekinów Kantora, wieszczy triumf świata tandety, dominację konturów, zapowiada najważniejszą technikę twórczą z przełomu XX i XXI wieku - sekwencję szybko zmontowanych obrazów, wielki, barwny klip muzyczny. Czarnym zwieńczeniem tej apokaliptycznej wizji jest kolorowe pulsowanie cywilizacji MTV, jednakich podrygujących torsów, które nawet nie wiedzą, że mogą pozazdrościć pomarańczy i betonowi duszy. I dlatego ta nowoczesna proza pozostaje po 70 latach żywa, ważna, inspirująca. Dobrze, że książka Debory Vogel do nas wróciła.
UWAGI:
W haśle nazwa przybrana ilustratora: Marek Włodarski. Opracowano na podstawie edycji przedwojennej: Warszawa : Rój, 1936, uzupełnionej o dodatkowe [>>] teksty przełożone z jidysz przez Karolinę Szymaniak, a publikowane na łamach nowojorskiego czasopisma "Inzich" w latach 1936-1938. Teksty tł. z jęz. jid.
Przedmiotem niniejszej publikacji są działania bibliotek aktywnie promujących książkę dziecięcą, z uwzględnieniem działań podejmowanych we współpracy z twórcami literatury dla dzieci i młodzieży oraz różnymi instytucjami. Zasadniczym celem rozprawy jest ukazanie oferty kulturalnej dla dzieci i młodzieży. Do celów szczegółowych należą:przedstawienie typologii i funkcji najpopularniejszych imprez bibliotecznych dla dzieci i młodzieży, ukazanie biblioteki jako jednego z elementów systemu promocji książki dziecięcej, wyznaczenie wspólnych obszarów promocji biblioteki oraz pisarzy dla dzieci i młodzieży.Praca ma charakter syntetyczny, diagnostyczny oraz pragmatyczny.Powinna posłużyć zarówno badaczom, jak i bibliotekarzom jako przewodnik, który pozwoli na rozeznanie w możliwościach, określenie popełnianych błędów i wypróbowanie rozwiązań, które sprawdziły się już w innych bibliotekach, bądź mają szansę się sprawdzić, biorąc pod uwagę kierunki zachodzących w bibliotekarstwie zmian.Promocja książki i biblioteki powinna nie tylko polegać na ich prezentacji, ale też edukować, dążyć do zrozumienia i akceptacji, czyli tworzyć przestrzeń do działań. ze Wstępu
UWAGI:
Bibliografia i netografia na stronach 252-266. Indeksy. Streszczenie w języku angielskim. Oznaczenia odpowiedzialności: Marlena Gęborska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Jeden z najważniejszych głosów w dyskusji nad problemem polskiej odpowiedzialności moralnej w obliczu holocaustu, postulat dokonania narodowego rachunku sumienia. Według publicysty antysemityzm da się wyplenić, jeśli szczerze przeanalizujemy naszą historię - i to nie tylko tę pisaną złotymi literami, jak np. ponad 5 tysięcy drzewek posadzonych w Instytucie Yad Vashem przez Polaków - "sprawiedliwych wśród narodów świata", ale również te ciemne plamy w naszych dziejach (getta ławkowe, działalność Romana Dmowskiego, szmalcownictwo i obojętność wobec Holokaustu w czasie drugiej wojny światowej). W 1987 roku w "Tygodniku Powszechnym" Błoński pisał: "Myślę, że w naszym stosunku do żydowsko-polskiej przeszłości winniśmy przestać się bronić, usprawiedliwiać, targować. Podkreślać, czego nie mogliśmy zrobić za okupacji czy dawniej. Zrzucać winę na uwarunkowania polityczne, społeczne, ekonomiczne. Powiedzieć najpierw: tak, jesteśmy winni. Przyjęliśmy Żydów do naszego domu, ale kazaliśmy im mieszkać w piwnicy. Kiedy chcieli wejść na pokoje, obiecywaliśmy, że wpuścimy, jeśli przestaną być Żydami, jeśli się ťucywilizująŤ, jak mawiano w XIX wieku, nie tylko w Polsce, rzecz jasna". Błoński przypomniał nie tylko asymilacyjne poglądy uważanych za światłe umysłów, jak pisarze Eliza Orzeszkowa czy Bolesław Prus. Przywołał też sposób myślenia wielu Polaków, który wprost wyraził Roman Dmowski, zaznaczając, że jednym z nas będzie tylko ten Żyd, który pomoże ograniczyć żydowskie wpływy, który będzie działał przeciwko bliskim. Esej Błońskiego był kamieniem milowym w debacie o polskiej odpowiedzialności wobec Holocaustu.
Bohater, spisek, śmierć- to podstawowe pojęcia kanonu polskiej historii patriotycznej. Autorka próbuje spojrzeć na nie od strony żydowskiej. Bohater to przede wszystkim Berek Joselewicz, prawdopodobnie prototyp Mickiewiczowskiego Jankiela. Dzieje pułkownika żydowskiego z czasów kościuszkowskich, podobnie jak powstańców z warszawskiego getta, stanowią zaprzeczenie stereotypu Żyda tchórza i wpisują się w polską narrację heroiczną rodem z romantyzmu, jedyną, jaka daje Żydom prawo wstąpienia do panteonu polskich bohaterów narodowych. Spiskiem żydowskim szczegółowo zajmował się Zygmunt Krasiński, tworząc w Nie-BoskiejKomedii "nowożytną sztancę antysemickiej narracji". Przeciwstawne poglądy Mickiewicza, pozostające pod wpływem frankizmu, nie zyskały ani tej siły, ani takiego zasięgu. Śmierć rozpatruje autorka w kontekście mitu mordu rytualnego, który inspirował pogromy od średniowiecza do współczesności. W oprawie heroicznej - jak walka i śmierć Joselewicza czy legion żydowski Mickiewicza. W rewolucyjnym zamęcie, wedle stereotypów wywoływanym i planowanym przez Żydów w celu uzyskania władzy nad światem. Pisze o śmierci w Zagładzie - tak jak ona się przedstawia Całkowi Perechodnikowi, autorowi Spowiedzi, swoiście ironicznego "dzieła przeklętego", oraz Imre Kerteszowi, twórcy genialnego Losu utraconego.