Najobszerniejsza, najbardziej wnikliwa opowieść o legendzie amerykańskiego kina. Wyłania się z niej niezwykle barwny, wyrazisty portret młodego człowieka o pełnej sprzeczności, złożonej osobowości. James Dean potrafił być uroczy i uwodzicielski, ale też niemiły i szorstki (sam siebie nazywał wieśniakiem); wrażliwy, podatny na zranienia, nieśmiały, a jednocześnie przebiegły i bezwzględny; cechowały go nonkonformizm i buntowniczość, a zarazem ambiwalencja - tak w sferze seksualnej, jak i w innych aspektach życia. Szukał przyjaciół wśród tych, którzy coś znaczyli i potrafił czerpać od nich tyle, ile tylko mogli mu dać. W jednym z nielicznych wywiadów, jakich udzielił prasie, Dean powiedział: "Jestem bardzo poważnie myślącym, uczuciowym małym diablikiem, okropnym niezdarą (...) i do tego tak spiętym, że nie widzę, jak zachowują się inni ludzie wokół mnie. Wiem, że sam siebie bym nie zdzierżył". Dean chciał być nade wszystko dobry w tym, co robił. "Jestem zainteresowany prawdziwą sztuką, a nie jakimś tam gównem" - stwierdził w rozmowie z dziennikarzem, jak zwykle nie przebierając w słowach. Stewart Stern, autor scenariusza Buntownika bez powodu, powiedział o nim: "Ten dzieciak nie miał doświadczenia. Przyjechał ze wsi do wielkiego miasta, gdzie był manipulowany przez ludzi o światowych manierach, które były mu obce. Z tego, czego mogli go nauczyć, starał się zbudować dla siebie w bardzo krótkim czasie bagaż doświadczeń pozwalający mu żyć w tym świecie - sprostać nie tylko rolom, lecz także życiu. Wyczuwałem w nim straszliwe, rozdzierające poczucie nieprzystawalności i tęsknoty". Tragiczną śmierć aktora obwołano "samobójstwem przez roztargnienie" - niemało było podejrzeń, że na skutek owej "nieprzystawalności" skrywał w sobie pragnienie śmierci. Paradoksalnie to przedwczesne, nagłe odejście spowodowało, że krótkie, choć bardzo intensywne życie Jamesa Deana nabrało mitycznego wymiaru, urastając do rangi wielkiej amerykańskiej zagadki.
UWAGI:
Bibliogr. s. 347-349, filmogr. J. Deana s. 337-343.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Śpijcie dobrze. Żyjcie sto lat i oby ostatni głos, jaki usłyszycie, był moim głosem. Frank Sinatra. Pierwszy raz usłyszała jego głos w przydrożnej restauracji. Miała 15 lat a on śpiewał nic nie szkodzi, że jestem samotny, gdy serce mówi mi, że samotna jesteś Ty. Trzydzieści lat później usłyszała od niego sakramentalne Tak. Po 26 latach spędzonych u boku Franka, Barbara Sinatra Lady Blue Eyes, ukochana żona i partnerka zdecydowała się ujawnić jaki był Frank prywatnie. Jej książka jest listem miłosnym pisanym do ukochanego męża, wspaniałego piosenkarza, łamacza kobiecych serc, zaborczego towarzysza i wiernego przyjaciela.Z wielką czułością i miłością, Barbara przedstawia nam nieznany dotąd obraz artysty. Zdradza pilnie strzeżone sekrety z jego życia prywatnego i odsłania kulisy brutalnego świata showbiznesu. Frank Sinatra nie lubił, gdy mówiono o nim czy pisano. Strzegł pilnie swojej prywatności i nigdy nie napisał wspomnień. Nieustannie, przez całe życie kłócił się z wydawcami, protestując i domagając się sprostowań opublikowanych o nim tekstach. Przekłamania na jego temat żyją własnym życiem, ubarwiane obrosły w legendę. Sinatrę oskarżano o kontakty z mafią, a FBI zebrało na jego temat ponad 2400 stron akt. Podobno postać Johnny’ego Fontane’a w Ojcu Chrzestnym była inspirowana Frankiem Sinatrą.Romansował z Marilyn Monroe, Lauren Bacall, Kim Novak, Juliet Prowse i Judy Garland. Był mężem Avy Garnder i Mii Farrow.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Historia Gołdy Tencer, aktorki, pieśniarki, dyrektor Teatru Żydowskiego im. Estery Rachel i Idy Kamińskich w Warszawie Centrum Kultury Jidysz, założycielki Fundacji Shalom, to gotowy materiał na film.
Urodzona w powojennej Łodzi, mówiąca w jidysz, z pamiętania i ratowania kultury i tradycji żydowskiej stworzyła swoją życiową misję. Jej dzieciństwo to żydowska szkoła im. Icchoka Lejba Pereca, nieobecny wzrok ojca, który wywieziony z warszawskiego getta, przeżył Auschwitz i Mauthausen, wspomnienia matki, która przetrwała wojnę w syberyjskich łagrach, zapachy żydowskich potraw: wątróbki, cebulki czy czulentu, rozmowy w mame loszyn czyli języku matki - jidysz, kadysz i płacz po milionach zamordowanych Żydów.
W pozornie spokojne życie Gołdy Tencer niespodziewanie wkracza polityka, a za nią Marzec 1968 roku. Gołda jako jedna z nielicznych zostaje w Polsce, przenosi się do Warszawy, zaczyna pracę w Teatrze Żydowskim, gdzie po wyjeździe wielkiej żydowskiej aktorki Idy Kamińskiej i tysięcy Żydów polskich, aktorzy grają przy pustej widowni. Tu zaczyna się jej aktorska kariera, tu poznaje miłość życia - aktora i reżysera, dyrektora Teatru Żydowskiego Szymona Szurmieja, tu w końcu zaczyna walczyć o pamięć i szacunek dla kultury żydowskiej.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Gołda Tencer, Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Gdyby nie aktorstwo, na które zdecydował się podczas II wojny światowej, błyszczałby pewnie jako sławny pisarz, prawnik czy polityk. O politykę tylko się otarł, w czasach pierwszej "Solidarności", zostawszy posłem. Z aktorstwa przerzucił się na reżyserię teatralną, został też rektorem stołecznej Akademii Teatralnej, dyrektorem Teatru Polskiego i prezesem Związku Artystów Scen Polskich. Był świadom swych ograniczeń - nie porywał się na repertuar romantyczny, nie marzył o Hamlecie. Jego teatralnym idolem był Aleksander hrabia Fredro - wykwintny panicz o fantastycznym poczuciu humoru. On też czuł się właśnie kimś takim. Starał się zawsze zachować dystans, co przeszkadza w "graniu bebechami". Na aktora był może nawet za inteligentny. A inteligent, co podkreślał, się wstydzi. Z tego powodu Łapicki skromnie umieszczał siebie w pierwszej dziesiątce współczesnego mu aktorstwa polskiego, ale nigdy nie na podium. Powtarzał autoironicznie, że jest Mastroiannim Jana Rybkowskiego. Powodzenie u kobiet miał legendarne, gustował w blondynkach. Na ten temat jednak taktownie milczał.
Żartował z samego siebie, że jest mistrzem mów pogrzebowych. Teraz, niejako zza grobu, przemawia do nas ze swych pisanych przez 21 lat "Dzienników". I pewnie śmieje się w zaświatach, widząc zdumione miny czytelników: Takiego "niegrzecznego" się mnie nie spodziewaliście, prawda?
UWAGI:
Indeks. Oznaczenia odpowiedzialności: Andrzej Łapicki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Napisałem tę książkę, żeby przypomnieć, pokazać, udowodnić. Oczyścić z kłamstw, pomówień i zawiści obraz artystki piekielnie zdolnej, zdumiewająco wyrazistej, programowo kontrowersyjnej. Przede wszystkim niebanalnej, nietuzinkowej, niezwyczajnej. Wielowymiarowej, wielotwarzowej i wielostylowej Kaliny Jędrusik-Dygatowej. Po prostu Kaliny. [Dariusz Michalski]
UWAGI:
Bibliogr. s. [629]-633. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni