Relacja Stefana Mellera - to nie tylko zapis wyjątkowo barwnego życiorysu, którym można by obdzielić kilka osób. Urodzony we Francji, wrócił do Polski jako mały chłopiec; lata licealne spędził w Genewie i na warszawskiej Pradze, a okres studiów - w Krakowie i Warszawie. To także niezwykły obraz losów polskich inteligentów z pokolenia Marca ’68 roku. Niektórzy z nich, napiętnowani w czarnosecinnej kampanii propagandowej, zdecydowali się na emigrację; inni - jak Stefan Meller - postanowili zostać w kraju, płacąc za to cenę sześcioletniego przymusowego bezrobocia. Autor dopiero po doktoracie otrzymał możliwość etatowej pracy, najpierw w filii UW w Białymstoku, a potem również w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Nie jest to jednak w najmniejszym stopniu książka martyrologiczna; jej bohaterowie, szarpani przez komunistyczną władzę, starali się żyć w miarę normalnie, a nawet zdobywali stopnie naukowe. Większość z nich potrafiła wyjść zwycięsko z wieloletniego konfliktu z polityczną rzeczywistością. Zakładali rodziny, nawiązywali przyjaźnie, bawili się, tworzyli barwną społeczność, w której inteligencja i pomysłowość miały wysokie notowania... Jest to więc również opowieść o ludziach, którzy wykazali się niezwykłą dzielnością w niełatwych czasach.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ja bardzo dużo czytam, moja córka Marysia wygrzebuje dla mnie gdzieś w księgarniach odpowiednie książeczki, i ja tu nawet w rozmowie z panem czasem się posługuję taką pseudowiedzą, że niby coś wiem z zakresu nauki: astronomii, biologii. Tylko że ja mam ułomną pamięć i w szczegółach mogę coś przekręcić, coś przeinaczyć, coś nie tak podać. Ale w tym moim bełkocie przesłanie, to, do czego zmierzam, mnie się wydaje chyba słuszne.Na przykład, panie Przemku, początkowo, jak zacząłem to czytać, doznawałem szoku, gdy panowie astronomowie z lubością podawali odległości w kosmosie. 4 miliardy kilometrów. Mało, 4 miliardy lat świetlnych! Ja tak troszkę byłem w lekkim, nie za silnym, szoku. A potem nagle ten szok zaczął się we mnie uspokajać i ucichł. Dlaczego.Dlatego, że ja uświadomiłem - i znowuż może błądzę, ale wolno mi chyba czasem pobłądzić - otóż ja uświadomiłem sobie takie być może absolutne prawo: że jak jest jakiś daleki szlak, to wiadomo, że są skróty, że jest zawsze jakaś ścieżka, która to wszystko skraca. Czyli nagle te przerażające odległości przestały mnie straszyć, ponieważ przypomniałem sobie, że mamy pewne obszary mózgu niewykorzystane, o czym medycyna i nauka od lat wie, mamy w naszej duchowości w moim przekonaniu coś, co trudno nazwać, a co daje ogromne, nieprzeniknione jeszcze perspektywy. Czyli skrót jest w nas. Ten nieprawdopodobny niesamowity skrót. Fragment jednej z rozmów.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wywiad-rzeka, przeprowadzony z Profesorem przez Michała Komara, swoiste podsumowanie niezwykłego życia, anegdoty, refleksje, zaskakujące wyznania, fragmenty rozmów w audycjach rozmów na natenie I programu Polskiego Radia, publikacje fragmentów książki na łamach dodatku "Polityki" - "Poradnik Historyczny" i na łamach dziennika "Rzeczpospolita", spotkania autorskie.
UWAGI:
Publ. klubu Świat Książki nr 5728. Indeksy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Książka "Wolny Tybet, wolne Chiny" to głos Michała Orzechowskiego od lat zaangażowanego w walkę o prawa człowieka, założyciela Parlamentarnego Zespołu Na Rzecz Tybetu i współtwórcy ruchu World Solidarity. Autor, w rozmowie z Agnieszką Domańską, stara się odpowiedzieć na pytanie, co my - Polacy - możemy zrobić dla Tybetu i dla Chin, ponieważ błędem jest utożsamianie obywateli chińskich z komunistyczną totalitarną władzą. Polska bowiem, która w latach 80. otrzymała od społeczeństw Europy Zachodniej bardzo duże wsparcie, zaciągnęła tym samym moralne zobowiązanie wspierania ruchów wolnościowych i antytotalitarnych. "Wolny Tybet, wolne Chiny" to z jednej strony opis dramatycznej sytuacji Tybetu i Chin pod rządami komunistów - gdzie Orzechowski obala wiele mitów i stara się walczyć ze stereotypami - z drugiej, propozycja, jak można wpłynąć na zmianę sytuacji i co każdy z nas może tu zrobić.
Zrób sobie raj jest książką o Czechach współczesnych. To opowieść o narodzie, który stworzył sobie kulturę jako antydepresant. Jeśli - jak twierdzi Michel Houellebecq - nasze czasy najlepiej charakteryzuje słowo "posępność", to Czesi w interpretacji Szczygła umieją tę posępność imponująco usunąć z pola widzenia. Śmieją się, ale śmiech jest maską tragicznej bezradności. Szczygła najbardziej fascynują Czesi, którzy nie wierzą w Boga. Pytanie o to, jak im się żyje bez Boga - czasem wyrażone wprost, a czasem ukryte - jest refrenem tej książki, łączącej pamiętnik z esejem, felietonem i reportażem.
Czy Pani mąż jest szewcem? - pytały sąsiadki Annę Komorowską. - Tak stuka - puka po nocach. Wieczorami w ich maleńkim mieszkanku Bronisław odbijał na powielaczu podziemną prasę. Jan Józef Lipski tak często był zatrzymywany przez bezpiekę, że żona, Maria, uszyła mu specjalny, "więzienny" worek, tak zwaną samarę, w którym czekały wszystkie najpotrzebniejsze w areszcie rzeczy.
Inaczej wygląda polska PRL-owska opozycja we wspomnieniach pierwszoplanowych bohaterów - mężczyzn. Inaczej widziana oczami ich żon. Każdego dnia toczyły własną, prywatną wojnę o zapewnienie swojej rodzinie przynajmniej pozorów normalności i spokoju. A nie było to łatwe.
Przedstawiamy dziesięć niebanalnych, wspaniałych, silnych kobiet. Drugoplanowych bohaterek najnowszej historii Polski. Bez nich na pewno losy naszego kraju potoczyłyby się inaczej.
Tę niecodzienną, lekko napisaną książkę czyta się świetnie - jak romans, powieść sensacyjną, thriller polityczny. Budzi wzruszenie, zdziwienie, śmiech. Wielkie daty i wielkie czyny przeplatają się z obrazkami rodem z filmów Barei. A przede wszystkim jest to znakomity portret wybitnych, niepokornych Polek, żyjących w tak zwanych trudnych czasach PRL-u.