[...] Poczucie winy nie miało żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji o wyjeździe ani przy wyborze tematów, którymi zająłem się w pracy twórczej, bo tego poczucia winy po prostu nie miałem. [...] Ja nie miałem temperamentu politycznego, natomiast przy całym swoim dobrym wychowaniu i uprzejmości (jeśli wolno mi samemu sobie prawić komplementy), odnajduję w swojej naturze również pewną dozę nonszalancji. I myśl, że jacyś ubecy mogliby mnie z Polski wygonić, w ogóle mi do głowy nie przychodziłą - Polska jest tam, gdzie ja jestem! I odwrotnie - pozostanie w kraju w sytuacji, gdy urzędas z UB może mi mówić, co mam robić, to znaczy wzywać na przesłuchanie, na które muszę się stawić - to dla mnie właśnie była zgoda na to, żeby UB urządzało mi życie! Jeśli więc pytasz, czy miałem wewnętrzny konflikt dotyczący tego, czy mam obowiązek zostać, czy nie, to z ręką na sercu odpowiadam: nie. Nie miałem takiego konfliktu.
[fragment]