Nie był więźniem obozów koncentracyjnych, nie doświadczył osobiście niemieckich represji. A jednak to właśnie on, potomek niemieckich kolonistów osiadłych w Galicji, po roku 1945 stał się motorem polskich rozliczeń z brunatna okupacją. Jako przewodniczący Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie przesłuchiwał czołowych zbrodniarzy nazistowskich wydanych Polsce: Amona Götha, Rudolfa Hössa, Marię Mandl. I choć później deklarował się jako przeciwnik kary śmierci, wielu katów spod znaku swastyki pomógł posłać na szubienicę. W niekonwencjonalny sposób docierał do świadków, którzy przetrwali piekło obozów. Umiał rozmawiać ze wszystkimi: z komunistycznymi władzami PRL, wojskowymi z USA i prokuratorami z RFN.