Kiedy się spotkali, pachniał burbonem, mydłem, tytoniem i wilgotną bawełną. Ich fascynacja była natychmiastowa i obustronna. Kilka miesięcy później byli już małżeństwem. Ernest Hemingway i Hadley Richardson.
Los rzucił ich do magicznego Paryża lat dwudziestych: stolicy światowej bohemy, pełnej gwarnych, zadymionych barów, gdzie zabawa trwała do białego rana. To tam, w atmosferze bogactwa i intensywności życia legendarnego "straconego pokolenia", rozkwitała ich miłość. Do chwili, gdy pojawiła się druga kobieta.
Ale to właśnie o Richardson pod koniec życia i po kolejnych małżeństwach Hemingway powiedział, że "wolałby umrzeć, niż zakochać się w kimś innym niż Hadley". To jest jej historia.