- My z Maćkiem i z Marylką postanowiliśmy wydać babunię za mąż za pana Blina z kanonierki. Ostatni raz widzieli się, gdy pan Blin był porucznikiem, a babunia miała siedemnaście lat i wyznał jej swoją miłość w "gołębiowy" sposób, i babunia przyjęła oświadczyny, bo była w nim także śmiertelnie zakochana. Wiem, że go wciąż kocha, bo jak go wspomina to płacze i ręce jej się trzęsą. (...)
My z Maćkiem wiemy, że on żyje, że się nigdy nie ożenił i znamy jego adres. Wykradłam go babuni... - przyznałam się z westchnieniem. (...)
Najgorsze jest to, że babunia nie chce do niego napisać, ani się z nim zobaczyć. Chce, żeby zachował ją w pamięci taką, jaką widział po raz ostatni, gdy nosiła warkocz i białą sukienkę w niebieskie paseczki oraz słomkowy kapelusz z czarną wstążką, spod którego nie mógł dostrzec w jej oczach łez szczęścia... - odetchnęłam głęboko z ulgą, bo już prawie wszystko powiedziałam i sama się tym wzruszyłam.