Dziewczyna w recepcji obejrzała dokładnie mój paszport, jakby po raz pierwszy widziała coś takiego, po czym przez następnych dwadzieścia minut wypytywała mnie o mnóstwo rzeczy, które szwajcarscy hotelarze chcą wiedzieć o swoich gościach, zanim pozwolą im się położyć do łóżka. Jeżeli dobrze pamiętam, zatkało mnie na chwilę przy pytaniu o drugie imię nauczyciela geografii, a już na pewno zawahałem się przy kodzie pocztowym akuszerki, która asystowała przy porodzie mojej prababki. Poza tym śpiewająco odpowiedziałem na wszystkie pytania. [fragment]