Siostra Lotte stała przy wantach w białym tropikalnym habicie, gdy Waltz właśnie wyszedł z kuchni. Otaksował ją lubieżnie, wycierając zepsute zęby. W jego oczach czaiła się żądza. Nagle poczuł żelazną rękę bosmana zaciskającą się na jeg gardle. - Uważaj na swoje maniery, ty bękarcie. To nie dziwka z Sankt Pauli. W następnej chwili został ciśnięty w półmrok kuchni. Rozległ się ostry brzęk, kiedy klinga fińskiego noża w ręku bosmana mignęła mu tuż przed oczami...