[...] Irena Żukowska-Rumin w swym piątym tomie wierszy zatytułowanym "Emblema" ukazuje się w innej niż dotąd i, powiem to od razu, bardzo oryginalnej szacie. Ta "inność" narzuca się obcującym z jej wcześniejszą twórczością czytelnikom z całą wyrazistością, a to za sprawą zarówno objętości tekstów, jak i powiększonego formatu wersów, wypełniających stronice niemal po brzegi. Pełna i bogata w szczegóły fraza, jakby nielicząca się z nakazem umiaru, ma w sobie nowy, szeroki oddech - oddech właściwy wierszowanej epice, lecz nie tylko, gdyż odnajdywali go również lirycy szukający "formy bardziej pojemnej", choćby Wat, Miłosz, a z młodszych Podsiadło. [...] Wiersze składające sie na "Emblema" to opowieści poetyckie : o czynnościach pogrzebowych i likwidowaniu dobytku po zmarłym, o handlarzu wódką, pijakach i kłusownikach, o wędrowaniu po cmentarzu, o domowych zajęciach, nawet o myciu deski. Epicki (czyli ocalający przeszłość) wymiar tomiku zostaje wzbogacony o sensualną wrazliwość, którą poetka dzieli z czytelnikiem ; wrażliwość nie tylko na obrazy, zapachy, smaki, czasem wręcz namacalnie czuje się - jak przy opisie deski - ślady piły czy ubytki wydrążone przez kołatki. Żywiczny zapach trumny, smak wyjętego z pieca chleba, skrzypienie studziennego żurawia czynią to, że nie oglądamy płaskiego obrazka, ale znajdujemy się wewnątrz kreowanego świata, otrzymujemy iluzję współuczestniczenia, a przynajmniej współobecności. (Janusz Detka)