Uważałem, uważam i będę uważał, że każdy człowiek znajdujący się w sytuacji podejrzanego czy oskarżonego ma prawo do obrony i obowiązkiem adwokata jest mu tę pomoc świadczyć, bez względu na charakter przestępstwa. Odmowa byłaby świadectwem tchórzostwa i zły przykładem dla młodszych kolegów.Adwokat nie powinien robić niczego, co zmniejszy jego szacunek do samego siebie. Oznacza to stanowcze - mimo czyhających pokus - unikanie sytuacji dwuznacznych moralnie. Musi znać uczucie wstydu, by bez wstydu spojrzeć na siebie w lustrze. Gdyby mi przyszło żyć jeszcze raz, poszedłbym tą samą drogą. Maciej Dubois
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Uważałem, uważam i będę uważał, że każdy człowiek znajdujący się w sytuacji podejrzanego czy oskarżonego ma prawo do obrony i obowiązkiem adwokata jest mu tę pomoc świadczyć, bez względu na charakter przestępstwa. Odmowa byłaby świadectwem tchórzostwa i zły przykładem dla młodszych kolegów.Adwokat nie powinien robić niczego, co zmniejszy jego szacunek do samego siebie. Oznacza to stanowcze - mimo czyhających pokus - unikanie sytuacji dwuznacznych moralnie. Musi znać uczucie wstydu, by bez wstydu spojrzeć na siebie w lustrze. Gdyby mi przyszło żyć jeszcze raz, poszedłbym tą samą drogą. Maciej Dubois
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Uważałem, uważam i będę uważał, że każdy człowiek znajdujący się w sytuacji podejrzanego czy oskarżonego ma prawo do obrony i obowiązkiem adwokata jest mu tę pomoc świadczyć, bez względu na charakter przestępstwa. Odmowa byłaby świadectwem tchórzostwa i zły przykładem dla młodszych kolegów.Adwokat nie powinien robić niczego, co zmniejszy jego szacunek do samego siebie. Oznacza to stanowcze - mimo czyhających pokus - unikanie sytuacji dwuznacznych moralnie. Musi znać uczucie wstydu, by bez wstydu spojrzeć na siebie w lustrze. Gdyby mi przyszło żyć jeszcze raz, poszedłbym tą samą drogą. Maciej Dubois
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
W kolejnym tomie wspomnień Władysław Bartoszewski sięga pamięcią do czasów, gdy stał się jak sam to określa "tajnym i dobrowolnym" współpracownikiem Radia Wolna Europa. O jego życiu jednoznacznie podwójnym wiedzieli wtedy Jan Nowak-Jeziorański i ksiądz Kirschke - obaj przypomniani w tym tomie wśród innych, czynnych na emigracji czy w opozycji krajowej, duchowo niezależnych. To między innymi Gustaw Herling-Grudziński, Kazimierz Wierzyński, Andrzej Pomian, Bolesław Wierzbiański, Leszek Kołakowski czy Zbigniew Raszewski, Jan Józef Szczepański, Artur Międzyrzecki i Marek Skwarnicki.
W kolejnym tomie wspomnień Władysław Bartoszewski sięga pamięcią do czasów, gdy stał się jak sam to określa "tajnym i dobrowolnym" współpracownikiem Radia Wolna Europa. O jego życiu jednoznacznie podwójnym wiedzieli wtedy Jan Nowak-Jeziorański i ksiądz Kirschke - obaj przypomniani w tym tomie wśród innych, czynnych na emigracji czy w opozycji krajowej, duchowo niezależnych. To między innymi Gustaw Herling-Grudziński, Kazimierz Wierzyński, Andrzej Pomian, Bolesław Wierzbiański, Leszek Kołakowski czy Zbigniew Raszewski, Jan Józef Szczepański, Artur Międzyrzecki i Marek Skwarnicki.
Forma książki jest podobna do tego, do czego przyzwyczaili nas Bartoszewski z Komarem. A więc, w największym skrócie, ten drugi pyta i spisuje, podczas gdy ten pierwszy, korzystając ze swojej fenomenalnej pamięci, przywołuje rozmaite historie ze swojego życia. Wszystko sprawia wrażenie uroczej gawędy przy kominku. Rzeczywiście, taką formę mają wypowiedzi Bartoszewskiego zawarte na płycie dołączonej do książki.Niestety, forma taka jest dość uciążliwa dla czytelnika tekstu pisanego. Narracja całości jest wyjątkowo chaotyczna, co wskazuje na to, że osoby odpowiedzialne za opracowanie ostatecznego tekstu nie stanęły na wysokości zadania. Momentami wydaje się, że tekst jest bez mała dosłownie przepisanymi opowieściami Bartoszewskiego. Z jednej strony może być to plusem dla tych, którzy uważają, że dodaje to jedynie wspomnieniom autentyczności. Sam jednak uważam, że jest to minus recenzowanej publikacji.Książka Bartoszewskiego i Komara jest pełna cytatów. Pochodzą one z bogatej korespondencji prowadzonej przez tego pierwszego oraz z mniej lub bardziej powszechnie dostępnej literatury pamiętnikarskiej i wspomnieniowej. Ponownie, można rozpatrywać to jako plus wzbogacający narrację książki lub jako minus, który w gruncie rzeczy przerywa tok rozważań samego Bartoszewskiego i rozcieńcza treść recenzowanej pozycji. Przyznam, że mnie przypadły do gustu obszernie cytowane listy (przede wszystkim te od i do Aleksandra Kamińskiego), które stanowią cenne źródło do badania wzajemnych relacji Bartoszewskiego z jego bliskimi. Nieudanym są natomiast, moim zdaniem, cytaty oddające głos dziennikom lub pamiętnikom innych uczestników opisywanych wydarzeń, które tak czy inaczej stanowią rzecz stosunkowo dostępną. Momentami zdają się one sprawiać wrażenie przesadnie rozbudowanych.Specyficzną cechą wypowiedzi Bartoszewskiego jest wszechobecny sentymentalny ton. Właściwie nie sposób mu się dziwić: wszyscy bohaterowie jego książki już nie żyją, co bez wątpienia sprzyja opisywaniu ich w sposób szczególnie ciepły i serdeczny. Nie można jednak nie zauważyć, że maniera ta może być nieco irytująca, bowiem pokazany świat wspomnień sprawia wrażenie przesadnie lukrowanego.