Agnieszka Graff tropi kobiecą nieobecność w życiu publicznym, jej ślady i nisze, w które została wyparta. Na okładce widzimy ubranego w garnitur mężczyznę z papierową torbą (a może to uran wyborcza?) nałożoną na głowę. Nieprzyjemna ta sytuacja wydaje się jednak mężczyźnie (politykowi? prezenterowi telewizyjnemu?) wcale nie przeszkadzać. Siedzi spokojnie, z rękami ułożonymi w pozycji "wszystko pod kontrolą, wszystko jest OK.". Ten obrazek bardzo dobrze ilustruje treść książki: w biegu na 100 metrów kobiety w Polsce muszą najpierw dobiec z odległości kilku kilometrów do bloków startowych, a i wtedy jeszcze z troską w głosie zostaną przed startem zapytane, czy aby na pewno chcą wziąć na siebie ten niekobiecy wysiłek. Bo przecież w biegu mogą się spocić i fryzura im się potarga. Agnieszka Graff obserwuje te manewry, przysłuchuje się rozmowom i jednostronnym przekazom, analizuje je i pokazuje mechanizmy, które się za nimi kryją. Nie podaje jednak gotowych recept na szczęśliwe pożycie społeczne i unika pouczeń. Student piszące prace seminaryjne na tematy związane z feminizmem będą mogły nareszcie podać w oparciu o miarodajne źródło, skąd wzięła się legenda o feministkach palących biustonosze. Osoby zirytowane lekceważeniem, zagadywaniem i wyśmiewaniem feministycznych argumentów znajdą w rozdziale Michałki i inne sposoby na feminizm wnikliwą i błyskotliwą analizę strategii zakładania kagańca (...). Świat bez kobiet nie jest zbiorem feministycznych dogmatów podanych na tacy po to, żeby je przejąć, uwewnętrznić i stosować odtąd w życiu osobistym oraz zawodowym. Wywołuje kontrowersje i polemiki - i bardzo dobrze, oby ich było jak najwięcej. - Beata Kozak