Orliński pisze o Disneylandzie, którego - cytując Jeana Baudrillarda - "jawna nierzeczywistość ma odwrócić uwagę od skrywanej nierzeczywistości pobliskiego Los Angeles", o Missisipi, gdzie dzieje się akcja słynnego filmu Alana Parkera i o przedstawionym tam mieście, którego burmistrz, o ironio, jest teraz "czarny jak głos Louisa Armstronga", o Las Vegas z sylwetką Gór Źródlanych na horyzoncie i pustynią za rogatkami, Dolinie Krzemowej, Nowej Anglii... Sięga do dziecięcych marzeń o piciu whisky w saloonie na Dzikim Zachodzie i nostalgii za Route 66. Wreszcie skupia się na Ameryce spisków, konspiracji, szalonych teorii i wiecznego braku rozstrzygającego dowodu na cokolwiek, Ameryce, "co do której nie mamy do końca pewności, czy istnieje, bo wszystko tu jest tak bardzo tajne, że choćby przyszło tysiąc komisji kongresowych i każda z nich powołała tysiąc świadków - to w efekcie tylko będziemy mieli kolejne sekrety dotyczące sekretności sekretów". Jest ciągle w drodze, od wybrzeża do wybrzeża, od jazzu do hip-hopu, od fikcji do rzeczywistości (i vice versa).
UWAGI:
Bibliogr. s. [320]. Indeksy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda zwyczajnie - dwoje młodych ludzi wybiera się na spotkanie z Australią i jej mieszkańcami. Jadą z Sydney do Melbourne, do Canberry, na Tasmanię, a potem w górę, przez Alice Springs do Darwin. Śpią w namiocie, myją się w wodospadach, zdychają z upału w bezludnym outbacku... Czyli przeżywają to, co zdecydowana większość podróżnych przeżywa w Australii. Co więc jest niezwykłego w tej wyprawie? Ano, to, że wybrali się na nią siedemnastoletnim samochodem. I to wcale nie terenowym... Samochodem, który u napotykanych tubylców wzbudzał wesołość albo szczere powątpiewanie. Auto dostarczało dodatkowych przygód i zapewniało kolejne, jakże oryginalne, punkty do zwiedzania - warsztaty samochodowe. Wreszcie gruchot, z pogiętą maską i piórami emu na dachu, przywiózł swoich właścicieli z powrotem do Sydney. A skąd te pióra? Ano, o tym już trzeba przeczytać w książce. [Wojciech Cejrowski]
Basia Meder - Polka mieszkająca w Australii. Z wykształcenia inżynier mechanik oraz informatyk. Ma za sobą 16 lat pracy jako informatyk w Polsce i tyle samo w Australii, dokąd wyjechała w 1981 roku. Nie zwraca uwagi na swój emerytalny wiek - odbyła roczną podróż dookoła świata, drugą roczną podróż po Afryce, przemierzyła też kontynent australijski wszerz i wzdłuż. Dotychczas poznała około osiemdziesiąt krajów. Współpracowała ze Steve`em Parishem, legendą wśród australijskich fotografów przyrody. Na zdjęciach zamieszczonych w tej książce widać, że nauki mistrza nie poszły w las. Po krótkiej przerwie w Malawi, spowodowanej malarią, babcia Basia wyruszyła w dalszą wędrówkę po Afryce. Wciąż z dala od utartych szlaków, jedząc to, co tubylcy, podróżując tak jak oni: w zatłoczonym autobusie lub w konwoju ciężarówek ze strażnikiem trzymającym rękę na karabinie. W Rwandzie spotkała rodzinę górskich goryli, w Etiopii obchodziła Boże Narodzenie, w Egipcie zachwycała się pustynią, w Mali padła ofiarą brutalnego napadu. Wydawałoby się, że to zdarzenie definitywnie zakończyło jej podróż. Jednak babcia realizuje swoje marzenia z uporem i optymizmem - w 2010 roku wróciła do Afryki, do Maroka, którego nie udało jej się odwiedzić podczas wcześniejszej podróży. O tym wszystkim opowie czytelnikowi "Babcia w pustyni i w puszczy". [Wojciech Cejrowski].
Jesli jesteś zwyczajnym człowiekiem? Marzysz o dalekich podróżach, ale nie wiesz jak te marzenia zrealizować Ciekawi cię świat i ludzie, inne kultury i egzotyczne kuchnie Chcesz zobaczyć obrazy inne niż pokazują zwykłe przewodniki Ta książka jest dla ciebie!
Białe słonie to relacja z egzotycznej podróży do Tajlandii i Birmy. Podróży, która wydawała się szaleństwem nie tylko ze względu na koszty, ale i strach przed nieznanym. Zorganizowali ją zwykli ludzie -niemający żadnego doświadczenia w wojażowaniu i znający zaledwie podstawy angielskiego. Dla nich był to "skok na głęboką wodę". Nie znajdziecie więc tu przekoloryzowanych, wyidealizowanych opisów miejsc, a tylko to, co naprawdę zobaczyli i przeżyli. Poznacie problemy, z jakimi się borykali, ich odczucia i doznania. A wszystko to ubarwione dziesiątkami zdjęć, uzupełnione o cenne informacje praktyczne.
UWAGI:
Na wyklejkach mapy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Samotna wyprawa Beaty Pawlikowskiej do Indonezji. Miesiąc spędzony w drodze przez wulkany i plaże, pola ryżowe i tropiklane lasy. Świątynie, kadzidełka, spotkanie z szamanem Ketutem i Boże Narodzenie o zapachu dojrzałych durianów. Było bosko! PS Dla niewtajemniczonych: durian to najbardziej śmierdzący owoc świata, który wydziela z siebie woń zgniłych jaj, zepsutego mięsa i starego sera. Był akurat szczyt sezonu na duriany! [Beata Pawlikowska]