Co robić? Co robić? - pytała samą siebie szeptem. Raz jeszzce wypowiedziała szaleńcze, uskrzydlone posłanie do markiza, błagając go o ratunek. Wiedziała, że to niemożliwe, ale przecież ocalił ją poprzednim razem, gdzy uciekła z Chessington Hall bez grosza przy duszy. Wyrwał ją również z rąk księcia Hasina. Łudizła się, że może zdarzy się cud i Raventhorpe raz jeszcze pospieszy na pomoc. W ciągu długich, samotnych godizn, gdy nikt nie przychodizł, postanowiła, iż raczej umrze, niż pozwoli, by książę ją dotknął. Nie miała jednak pojęcia, jak to zrobić. W pokoju myśliwskim znajdują się pistolety, a w kuchni ostre noże. Wszystko to jednak było poza jej zasięgiem. Pół kilometra od domu, gdyby zdołała tam dotrzeć, płynął rwący strumień, dość głęboki, by się w nim utopić.