Gdyby mi została godzina życia, tylko jedna godzina dokładnie,nieubłaganie, co bym z nią zrobił?jakie wykonać czynności?o czym myśleć, co odczuwać, czego chcieć?jaki ślad za sobą zostawić?spadł na mnie ten bardzo stary, ale i całkiem świeży problemostatniej godziny, wziął się z otchłani wieków, wyłoniłsię dziś rano". Każdy z nas z pewnością flirtował z tego rodzaju myślami. Roger Pol-Droit w książce Gdyby mi została tylko godzina życia proponuje nam przejmujące myślowe ćwiczenie. Bardziej pouczające niż wszystkie wykłady o filozofii razem wzięte. Jeśli mielibyście tylko chwilę na to, by sporządzić bilans życia, co uznalibyście wtedy za najistotniejsze? Takich pytań nigdy dość.Dla Rogera-Pol Droita gra to sprawa śmiertelnie poważna. Gdy pada pytanie: "Co zrobiłbyś, gdyby została ci tylko godzina życia?", nie zamierza dawać czytelnikowi ani minuty więcej na odpowiedź. W najnowszym dziele wyznaje między innymi, że on oddałby się pisaniu, czynności, która "pozwala zachować pył chwili", nie omieszka jednak dodać, że "miłość jest jedyną rzeczą na świecie, która jest czegoś warta"."Le Monde"
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Znana już czytelnikom z powieści Pani komisarz nie znosi poezji Viviane Lancier z paryskiej policji dostaje nowe zadanie. W wakacyjnym Rajskim Klubie na Rodos w sposób tyleż przebiegły, co spektakularny zostaje zamordowany szef wioski, znany jako King. Ponieważ prezes klubu należy we Francji do osób wysoko postawionych, a zatem unikających skandalu, śledztwo ma być prowadzone w najściślejszej tajemnicy. Viviane musi udać się na grecką wyspę nie jako policjantka, lecz jako scenarzystka gromadząca materiały do filmu. Wydawać by się mogło, że to najprzyjemniejsza misja pod słońcem. Jednak w oczach pani komisarz ten wyjazd to raczej zesłanie do zupełnie jej obcego i nieprzyjaznego światka. Na domiar złego wszystko musi tam znosić z promiennym uśmiechem, nawet przechadzki brzegiem basenu pod bezlitosnym okiem młodszych i szczuplejszych urlopowiczek. A już prawdziwym koszmarem okazują się wakacyjne rozrywki: karaoke, przejażdżki na osiołku, zajęcia taneczno-sportowe, wieczorne imprezy z udziałem spoconych amantów. Tymczasem w klubie dzieje się coraz gorzej: jedna z wczasowiczek zostaje znaleziona martwa, wkrótce potem ginie kolejna osoba. Pani komisarz i jej udający animatora sportu asystent, naciskani przez paryską centralę, dwoją się i troją, by jak najszybciej zakończyć dochodzenie. Z przeprowadzonych i zasłyszanych rozmów wyłania się obraz Kinga jako człowieka apodyktycznego, lubiącego karać podwładnych i chorobliwie zazdrosnego o znacznie młodszą żonę. Na dobrą sprawę każdemu z pracowników klubu mogłoby zależeć na jego śmierci, tym bardziej że wszyscy oni mają na sumieniu takie czy inne grzeszki.Georges Flipo, urodzony w Marcq-en-Baroeul w północnej Francji, mieszkał w tej miejscowości do dwudziestego roku życia. Następnie przeniósł się do Paryża, gdzie ukończył studia menedżerskie w ESSEC, Wyższej Szkole Ekonomii i Handlu.Przygodę pisarską rozpoczął od tekstów dla audycji Radio France Les petits polars (Kryminałki). Debiutował w 2004 roku zbiorem opowiadań La Diablada. Trzy lata później wydał swoją pierwszą powieść - Le Vertige des auteurs.W 2010 roku powieścią Pani komisarz nie znosi poezji (Noir sur Blanc, 2013) zainaugurował cykl kryminałów o przygodach komisarz Lancier.
UWAGI:
Tyt. oryg.: La commissaire n`a point l`esprit club. Stanowi cz. 2 cyklu, którego bohaterką jest komisarz Viviane Lancier, cz. 1 pt.: Pani komisarz nie znosi poezji.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Oparta na faktach powieść o okolicznościach i następstwach największego odkrycia archeologicznego XX wieku. Mark Wilder, błyskotliwy nowojorski adwokat, pewnego dnia otrzymuje tajemniczy list, wzywający go do Kairu, by mógł poznać swoją prawdziwą tożsamość. Zaitrygowany, leci tam i spotyka się z koptyjskim księdzem, autorem listu. Duchowny zdradza mu, że on, Mark Wilder, jest synem słynnego archeologa, Howarda Cartera, który w 1922 roku odkrył grób Tutanchamona. Ksiądz obarcza Marka misją odnalezienia papirusów o nieocenionej wprost wartości dla tego regionu świata. W poszukiwaniach pomaga Markowi piękna Ateja, odwzajemniajaca jego miłość. Oboje muszą pokonać wiele przeszkód, w Egipcie panuje bowiem znienawidzony król Faruk, a dodatkowo sieje spustoszenie odrodzony starożytny demon Salawa.
UWAGI:
Publ. Świata Książki nr 6529.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wszyscy znają Woltera. Każdy ma o nim własne zdanie - za lub przeciw, na jedno wychodzi. Kiedy zbliżamy się do niego, wszystko jest jasne. Kiedy zagłębiamy się w jego życie, obfitość wydarzeń, piruety tej postaci, jej sprzeczności, jej kuglarskie sztuczki przyprawiają o zawrót głowy. Każdy jej gest rysuje się wyraźnie, a jednak sama postać niknie w pełnym świetle. Migocze zewsząd, a istnieje tylko w odblaskach.Życie Woltera jest baletem. Najmniej monotonnym, jaki istnieje. Częściej niż człowiek pląsa w nim błędny ognik; tancerz jest nieuchwytny. Jak ująć i utrwalić odblaski tańczącego lustra, diamentu mieniącego się w blasku świeczników? Opisując Woltera d`Alembert uznał, że niepodobna go określić, i nazywał go "Pan Wielokształtny". Jak wyłonić z tej zawrotnej mnogości form tę jedną jedyną, niezrównaną postać: pana de Voltaire? Nie ma nic bardziej zadziwiającego niż los tego pisarza. Owa zmienna istota kierowała swoim losem z niezachwianą konsekwencją. W wieku lat piętnastu młody Arouet wiedział, kim chce być i dążył do tego z wściekłym uporem i ambicją. Pojął, że musi być zarazem bogaczem i bardzo wielkim poetą. Zwyciężył na obu frontach. Niektórzy mówią, że nie jest "poważny". To prawda. Zrobił wszystko, by się takim nie wydawać; lecz jest ponadto coś nieskończenie ważniejszego. Zdarza nam się zapominać, że każdy z nas nosi w głębi swego umysłu ślady pozostawione przez Kandyda. Wolter był niemal doskonałym uosobieniem pewnej mentalności, która oczywiście istniała we Francji przed nim, która wszakże znalazła swój ostateczny wyraz dopiero pod jego piórem.Z Przedmowy
UWAGI:
Oryg.: "Voltaire ou La royauté de l`Esprit" 1966. Bibliogr. s. 813-817.- Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wszyscy znają Woltera. Każdy ma o nim własne zdanie - za lub przeciw, na jedno wychodzi. Kiedy zbliżamy się do niego, wszystko jest jasne. Kiedy zagłębiamy się w jego życie, obfitość wydarzeń, piruety tej postaci, jej sprzeczności, jej kuglarskie sztuczki przyprawiają o zawrót głowy. Każdy jej gest rysuje się wyraźnie, a jednak sama postać niknie w pełnym świetle. Migocze zewsząd, a istnieje tylko w odblaskach.Życie Woltera jest baletem. Najmniej monotonnym, jaki istnieje. Częściej niż człowiek pląsa w nim błędny ognik; tancerz jest nieuchwytny. Jak ująć i utrwalić odblaski tańczącego lustra, diamentu mieniącego się w blasku świeczników? Opisując Woltera d`Alembert uznał, że niepodobna go określić, i nazywał go "Pan Wielokształtny". Jak wyłonić z tej zawrotnej mnogości form tę jedną jedyną, niezrównaną postać: pana de Voltaire? Nie ma nic bardziej zadziwiającego niż los tego pisarza. Owa zmienna istota kierowała swoim losem z niezachwianą konsekwencją. W wieku lat piętnastu młody Arouet wiedział, kim chce być i dążył do tego z wściekłym uporem i ambicją. Pojął, że musi być zarazem bogaczem i bardzo wielkim poetą. Zwyciężył na obu frontach. Niektórzy mówią, że nie jest "poważny". To prawda. Zrobił wszystko, by się takim nie wydawać; lecz jest ponadto coś nieskończenie ważniejszego. Zdarza nam się zapominać, że każdy z nas nosi w głębi swego umysłu ślady pozostawione przez Kandyda. Wolter był niemal doskonałym uosobieniem pewnej mentalności, która oczywiście istniała we Francji przed nim, która wszakże znalazła swój ostateczny wyraz dopiero pod jego piórem.Z Przedmowy
UWAGI:
Oryg.: "Voltaire ou La royauté de l`Esprit" 1966. Bibliogr. s. 813-817.- Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni