"Po chwili samochody wjechały na pięknie brukowane podwórko. Anka przyszła się przywitać, a jednocześnie usprawiedliwić męża, że w tym momencie jest pod prysznicem i za chwilę przyjdzie. Prosiła, aby rozgościli się na tarasie. Nagle ujrzała wysiadającą z samochodu Kasię i zaniemówiła z wrażenia. - Dzień dobry, Aniu - powiedziała Kasia, zbliżając się do tarasu. - Nie spodziewałaś się, że mogę cię kiedyś odwiedzić? - dodała, chrząkając. - Witaj. Tak. Nigdy bym się nie spodziewała, że kiedykolwiek przyjedziesz - przyznała niechętnie Anka. Nagle na taras wszedł Wiesiek. Na widok trzech samochodów, ludzi siedzących na tarasie i Kasi zmieszał się i najchętniej schowałby się w mysiej dziurze. - Dzień dobry, Wiesiek! - powiedzieli chórem. Nie odpowiedział. Stał i drapał się po głowie. - Aby nie przedłużać naszej wizyty, proszę, abyście usiedli tutaj z nami, bo mamy do was sprawę - powiedział Stach donośnym i pewnym siebie głosem."