Zaczęło się od ufarbowania długich włosów na rudo. Potem była trwała. Potem znów farbowanie. Potem cięcie. Kolejne ciecie i kolejna farba. Cięcie. Farba. Cięcie. Farba. Coraz krótsze cięcie. Coraz jaskrawsza farba. Aż wreszcie powiedziałam wczoraj po południu, po pięciu latach pracy, po tygodniu uspokajania się winem, po miesiącu nierozmawiania z dzieckiem, powiedziałam do tej miłej pani fryzjerki:
- Proszę obciąć mi głowę.
Biurwy to istoty, które co chwilę słyszą, że się nie da. To ich motto, to ich mantra, to ich hasło. Tkwią między segregatorem a sernikiem i modlą się, "żeby nie było spiny i żeby było wiadome". Oczywiście, jest zupełnie na odwrót. I to życie wbrew logice, za to zgodnie z urzędniczą nowomową, opisuje Sylwia Kubryńska. A opisuje tak, że co chwilę kręci się głową z niedowierzaniem i mruczy pod nosem: "No właśnie, przecież tak to dokładnie jest"! Ale powieść nie jest tylko o Mordorze i jemu podobnych miejscach. Jest również o kobietach, które muszą wykonywać większość roboty za marną pensję. I o samotności to opowieść. O nas samych.
[Sylwia Chutnik]