- Dobry kit to połowa sukcesu. Resztę zapewnia odpowiednio dobrany zespół - wyjaśniłam Bondowi. Bond to mój facet. Niedługo kończy dwadzieścia pięc lat (Ćwierć wieku! Lepiej sobie tego nie wyobrażać). Jest dorosły, samodzielny i stanowczo za bardzo się o mnie martwi. Dlatego muszę go uspakajać, że dam radę. - Dam radę, spoko - powtórzyłam po raz enty. - Żeby nie było jak z ostatnią akcją - mruknął. Ach, słynna "godzina bez prądu" No tak, dałam się nabrać. Półtorej godziny siedzenia przy gromnicy...