TREŚĆ: Pokaż informacje o treści pozycji >>"Komu się nie podoba, może nie czytać. Naprawdę nie ma takiego przepisu, że koniecznie trzeba, a zaniechanie lektury zostanie surowo ukarane. Szczególnie, że ta akurat lektura, obawiam się, będzie ciężkostrawna. Nie mam innego sposoby na przekazanie społeczeństwu całej poniższej treści, jak tylko w tej idiotycznej postaci. Nie będę czytać wszystkiego, co do tej pory napisałam, ponieważ od własnych przeżyć niedobrze mi się robi. A wpływu na przeszłość nie posiadam, nie dam rady zlikwidować osobistego zidiocenia, drugiej wojny światowej, Hitlera, minionego, chwalić Boga, ustroju, aczkolwiek może minionego nie całkowicie, ani też żadnych innych wydarzeń historycznych. (...)" fragment. |
SERIA: Autobiografia / Joanna Chmielewska stanowią >>
| [Pokaż pozycje serii] | |
Tom 1 Postanowiłam napisać autobiografię. Zdaję sobie sprawę. że autobiografię należy pisać przed samą śmiercią, ale skąd, na litość boską, mam wiedzieć, kiedy umrę? Egzystencja, jaką wiodę obecnie, bardzo energicznie pcha mnie w kierunku grobu, i to różnymi drogami. Rozmaite inne osoby, w mojej sytuacji, mieszkały w willach, względnie wygodnych apartamentach z domkiem letniskowym na Mazurach czy gdzieś tam, może nad Lemanem, ale to przecież nie ja! Już w odległym dzieciństwie Cyganka przepowiedziała mi, że nigdy nie będę bogata, i ta klątwa spełnia się skrupulatnie, żeby ją piorun strzelił. Pomijając obowiązki rodzinne, nie ulega kwestii, że dobiją mnie schody, na wszelki wypadek zatem wolę załatwić rzecz już teraz. | |
Tom 2 Pierwszego gacha sprzedałam za pół miliona złotych. Tak ściśle biorąc, nie był to ani pierwszy, ani w ogóle prawdziwy gach. Raczej potencjalny. Lat miałam szesnaście i byłam straszliwie dumna, że podrywa mnie osobnik całkowicie dorosły, starszy prawie o dychę, żonaty, dzieciaty, i że mam na niego wpływ bez mała godny dziewiętnastowiecznej kurtyzany. Przepisywałam wówczas łacińskie teksty dla całej klasy na maszynie u ojca w biurze, a wielbiciel uparcie odwalał dodatkowe roboty w godzinach nadliczbowych i przy każdej okazji chwytał mnie w objęcia. Jako panienka przyzwoita i cnotliwa, protestowałam energicznie, ale w gruncie rzeczy pławiłam się w zachwycie. | |
Tom 3 Pierwszą osobą, jaką ujrzałam po wejściu do nowego biura, była Alicja. Wchodziło się do wydzielonego pomieszczenia, w którym urzędowała personalna, dalej był korytarzyk, na końcu korytarzyka znajdowały się drzwi i tuż przed tymi drzwiami podskakiwała jakaś czarnowłosa facetka. Podskakiwała w miejscu, raz na jednej nodze, raz na drugiej, i mówiła z jadowitą uciechą: - Dobrze mu tak! Dobrze mu tak! Dobrze mu tak! Uzewnętrzniała tym sposobem radość z potknięcia wroga. Zainteresowała mnie od razu. | |
Tom 4 O ile sobie dokładnie przypominam, potworne, kamienne drzwi w lochach zamknięto na "Ben Hurze" i krótka, acz pełna wysiłku scena stała się dla mnie źródłem inspiracji. Uparłam się wykombinować coś, co w czasach współczesnych mogłoby doprowadzić do podobnego wydarzenia, i w ten sposob, ustaliwszy środek, zaczęłam tworzyć Całe zdanie nieboszczyka dwukierunkowo, do przodu i do tyłu. Część objawiła mi się w drodze do pracy, codziennie po kawałku, a część w Charlottenlund, na leśnej alejce, wiodącej na wyścigi. W Charlottenlund powstały wszystkie rozmowy z cieciem i odżałować nie mogę, że nie zapisałam piwnicznych konwersacji od razu, bo później, mimo szalonych wysiłków, nie zdołałam odtworzyć ich równie pięknie. Te z lasku były tak atrakcyjne, że zanim się zdążyłam obejrzeć, już przekraczałam bramę wyścigowego ogrodzenia, po czym zaczynałam być mocno zajęta czym innym, przepadło zatem, a szkoda. | |
Tom 5 Wieczna młodość : (aneks do wszystkich pozostałych) |
No dobrze, a czy ja się nie mogę pomylić? Errare humanum est, a kobieta to podobno też człowiek. Przez cholerną "Marię" Malczewskiego wyrwałam sobie z głowy resztki włosów, bo dopiero w wydanej książce przeczytałam, co mi się udało napisać. Ogólnie biorąc, nie tylko pisuję, także czytam. Różne rzeczy. W chwili tworzenia tamtego tekstu czytałam sobie akurat Orzeszkową, gdzie ustawicznie plątała się ta "Maria", może to było Nad Niemnem, "...czy Maria ciebie kocha, mój miły, mój złoty..." i tak dalej, po czym bezmyślnie zamieniłam "Czaty" Mickiewicza na "Marię" Malczewskiego, za co ze skruchą tłukę głową w podłogę. Ogłuszyłam nawet wydawnictwo. | |
Tom 6 Nosem mi już powychodziły te wszystkie młodości i postanowiłam się zestarzeć. Niestety, siła wyższa, czyli tak zwane życie, nie uwzględniło mojej decyzji i uparcie dostarcza mi wrażeń, właściwych dla osoby młodej i pełnej wigoru. Część z tego próbuję wykorzystywać w książkach, ale całości nie daję rady, niechże się zatem ta orgia głupich przypadłości nie zmarnuje i znajdzie miejsce w upiornej autobiografii, która wcale nie spełniła swojego zadania. | |
Tom 7 Komu się nie podoba, może nie czytać. Naprawdę nie ma takiego przepisu, że koniecznie trzeba, a zaniechanie lektury zostanie surowo ukarane. Szczególnie, że ta akurat lektura, obawiam się, będzie ciężkostrawna. Nie mam innego sposoby na przekazanie społeczeństwu całej poniższej treści, jak tylko w tej idiotycznej postaci. Nie będę czytać wszystkiego, co do tej pory napisałam, ponieważ od własnych przeżyć niedobrze mi się robi. A wpływu na przeszłość nie posiadam, nie dam rady zlikwidować osobistego zidiocenia, drugiej wojny światowej, Hitlera, minionego, chwalić Boga, ustroju, aczkolwiek może minionego nie całkowicie, ani też żadnych innych wydarzeń historycznych. |
|