[...] Irena Żukowska-Rumin w swym piątym tomie wierszy zatytułowanym "Emblema" ukazuje się w innej niż dotąd i, powiem to od razu, bardzo oryginalnej szacie. Ta "inność" narzuca się obcującym z jej wcześniejszą twórczością czytelnikom z całą wyrazistością, a to za sprawą zarówno objętości tekstów, jak i powiększonego formatu wersów, wypełniających stronice niemal po brzegi. Pełna i bogata w szczegóły fraza, jakby nielicząca się z nakazem umiaru, ma w sobie nowy, szeroki oddech - oddech właściwy wierszowanej epice, lecz nie tylko, gdyż odnajdywali go również lirycy szukający "formy bardziej pojemnej", choćby Wat, Miłosz, a z młodszych Podsiadło. [...] Wiersze składające sie na "Emblema" to opowieści poetyckie : o czynnościach pogrzebowych i likwidowaniu dobytku po zmarłym, o handlarzu wódką, pijakach i kłusownikach, o wędrowaniu po cmentarzu, o domowych zajęciach, nawet o myciu deski. Epicki (czyli ocalający przeszłość) wymiar tomiku zostaje wzbogacony o sensualną wrazliwość, którą poetka dzieli z czytelnikiem ; wrażliwość nie tylko na obrazy, zapachy, smaki, czasem wręcz namacalnie czuje się - jak przy opisie deski - ślady piły czy ubytki wydrążone przez kołatki. Żywiczny zapach trumny, smak wyjętego z pieca chleba, skrzypienie studziennego żurawia czynią to, że nie oglądamy płaskiego obrazka, ale znajdujemy się wewnątrz kreowanego świata, otrzymujemy iluzję współuczestniczenia, a przynajmniej współobecności. (Janusz Detka)
W różnorodnej i bogatej twórczości Jana Kochanowskiego miejsce bezsprzecznie najwybitniejsze zajmuje liryka. Pierwszym zbiorem liryków, który wydał poeta drukiem, był "Psałterz Dawidów" (1579), potem wyszły "Treny" (1580) i w tym samym roku opublikowany zbiór łacińskich wierszy "Lyricorum libellus" ("Książeczka liryków"), cztery lata później "Fraszki" i "Elegiarum libri IV, eiusdem Foricoenia sive epigrammatun libellus" (Elegii ksiąg czworo tudzież Foricenia albo książeczka epigramatów).
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Mało jest poetów, których życie stało się symbolem losu całego pokolenia. Niewątpliwie należy do nich Tadeusz Gajcy - jeden z najważniejszych przedstawicieli rocznika 1920. Nazwano ich Kolumbami, bo odkryli nieznany wcześniej kontynent terroru, cierpienia, strachu i śmierci. Wybitnie utalentowany poetycko redaktor podziemnego czasopisma "Sztuka i Naród", przekonany o swojej wyjątkowości, żył jak jego rówieśnicy - intensywnie, szybko i twórczo - czując nadchodzącą śmierć. Zginął na powstańczej reducie w wieku dwudziestu dwóch lat, a dowódcy natychmiast wnioskowali o przyznanie mu Krzyża Walecznych. Opublikował dwa szczupłe tomiki poetyckie, które przeszły do historii literatury. Do dziś zwracają uwagę oryginalną fantastyką, którą przeszywa lęk, dziecięcą wrażliwością, utkaną z obrazów apokaliptycznej grozy, wreszcie poczuciem absurdu chwili dziejowej, obserwowanej z niedowierzaniem - jak rodzaj przerażającej groteski.Po ponad siedemdziesięciu latach od śmierci Gajcego muszą nas nurtować pytania: Kim był ten młodziutki poeta i dramaturg? Co wiązało go z ultraprawicowym środowiskiem "Sztuki i Narodu"? Czym wzbudził niechęć Czesława Miłosza, która nie ostygła do XXI wieku? Pod czyim nazwiskiem ukrywa się w powieści Kolumbowie rocznik 20 Romana Bratnego? Czy faktycznie zginął wraz ze Stroińskim "podniesiony na tarczy eksplozji"?Stanisław Bereś prześwietla tragiczne życie poety, sięgając do wspomnień rodziny oraz znajomych, ale przede wszystkim dogłębnie analizując jego twórczość.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni