Zbiór sześciu opowiadań o zwierzątkach i ich małych-wielkich kłopotach. Kto pomoże misiowi dostać się do maliniaka? Jak piesek odnajdzie zgubioną drogę do domu? Czy ciekawski kotek dostanie nauczkę za to, że wtyka nosek w niebezpieczne miejsca? Jak wiewióreczka poradzi sobie z wielkim grzybem? Czy mały kogucik podzieli się z mamą znalezionym ziarenkiem? Czy kurczątko nie może się przyjaźnić ze szczeniakiem? Z każdej historyjki płynie ważny, łatwy do zrozumienia morał.
UWAGI:
Tyt. grzb. Miś Łasuch. Oznaczenia odpowiedzialności: [ilustracje Anna i Lech Stefaniakowie].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Zbiór sześciu opowiadań o zwierzątkach i ich małych-wielkich kłopotach. Kto pomoże misiowi dostać się do maliniaka? Jak piesek odnajdzie zgubioną drogę do domu? Czy ciekawski kotek dostanie nauczkę za to, że wtyka nosek w niebezpieczne miejsca? Jak wiewióreczka poradzi sobie z wielkim grzybem? Czy mały kogucik podzieli się z mamą znalezionym ziarenkiem? Czy kurczątko nie może się przyjaźnić ze szczeniakiem? Z każdej historyjki płynie ważny, łatwy do zrozumienia morał.
UWAGI:
Tyt. grzb. Miś Łasuch.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Moja Europa" to połączone w jedną książkę eseje, autorstwa dwóch wspaniałych prozaików, eseistów (tytuły można by wymieniać dłużej). Różnica między częściami jest znacząca, już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że dla każdego z autorów Europa jest zupełnie inną materią, lub też nawet materią nie jest, a niemożliwą do ujęcia substancją, tak ulotną. Niesamowite, jak różne można mieć pojęcie na, teoretycznie, ten sam temat; jak inaczej można patrzeć na otaczające nas tereny, historię czy nawet geografię. Jurij Andruchowycz w swoim eseju, który jest podzielony dość charakterystycznie na części, opowiada o swojej, bardzo osobistej Europie. Wszystko zaczyna się od barwnego opisu ruin. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest to opis paradoksalnie żywy, choć mowa jest o ruinach, martwych pozostałościach budowli. W dalszej części Jurij rozpoczyna wielką wędrówkę przez rodzinną Europę. Rodzinną, ponieważ opowiada niemalże dzieje swoich przodków. Dla niego Europa to właśnie "ci ludzie", z którymi się wychowywał, a właściwie, którzy wychowywali jego. Ta podróż to niezwykle osobiste przeżycie. Czytając momentami można mieć wrażenie, że powinno się na chwilę zamknąć oczy, pominąć choć kawałek, aby nie naruszyć tej, jakby sakralnej, części. Andrzej Stasiuk podchodzi do zagadnienia diametralnie inaczej. Jego esej to introspekcja, która odnosi się do terenów, które autor uznaje za "swoją" Europę. Opowieść zaczyna od wytyczenia cyrklem granic, które tylko on uznaje. Ciąg dalszy, to poniekąd wycieczka z przewodnikiem po terenach, które nazywa Europą. Zdanie: "Świat zrobił się zbyt wielki i trwa trochę zbyt długo, by miał jakiś sens" - to wyjątkowo smutne stwierdzenie, które bardzo często przemykało mi przez myśl podczas czytania tej części. Jednak podróż z człowiekiem, który potrafi opisywać otaczającą go rzeczywistość z taką pasją i smakiem, nie mogła być nieprzyjemną. Mimo teoretycznie przygnębiających podsumowań, książka nie skłania do załamywania rąk nad światem, czy raczej Europą i jej nieszczęściami. Zachęca do poświęcenia kilku minut na zastanowienie się nad naszą osobistą wizją kontynentu na jakim żyjemy, jakimi słowami my opisalibyśmy jego istnienie. Język momentami ociera się wręcz o poetycki, co tylko wzmacnia siłę wyrazu całej książki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kolejne wydanie słynnego polsko-ukraińskiego dwugłosu, który wpłynął na sposób opowiadania o Europie Środkowo-Wschodniej.
Szczególną sympatią darzę atlasy geograficzne, które do dziś dają fałszywe świadectwo o brzegu Ziemi, o żółwiach i wielorybach, o morzu w miejscu dzisiejszych Karpat, o drzemiących karpackich wulkanach, a także o wszelkich zapomnianych lokalnych tworach w rodzaju Bohemii, Galicji czy Cislitawi. Po nich nie mogę nie wspomnieć o rozkładach jazdy pociągów sprzed stu lat; oczywiście, spóźniłem się na wszystkie możliwe połączenia, niemniej informacja, że między Lwowem i Wenecją kursowały dwa pociągi - pierwszy przejeżdżał przez Wiedeń i Innsbruck, drugi przez Budapeszt i Belgrad - jest i dziś dla mnie ważna. [Jurij Andruchowicz]
Mapa Europy przypomina talerz z jakimś nieudanym daniem. Niemiecki kotlet, fura rosyjskich ziemniaków, francuska sałata, włoski szparag, hiszpański deser i brytyjski kompot na popitkę. To tu, to tam wszystko równo upaćkane plamami jakichś sosów. Sos węgierski, sos czeski, rumuńskie sadzone jajko, szwedzko-norweski śledź z dorszem na przystawkę, musztarda Beneluksu, polski szpinak, nadgryziona i pokruszona grecka kromka [...]. Gdy patrzę na to z góry, jedyną rzeczą, która przychodzi mi do głowy, jest jakaś porządkująca interwencja albo po prostu wielkie sprzątanie, jak po hucznym i niechlujnym przyjęciu. [Andrzej Stasiuk]
"Moja Europa" to połączone w jedną książkę eseje, autorstwa dwóch wspaniałych prozaików, eseistów (tytuły można by wymieniać dłużej). Różnica między częściami jest znacząca, już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że dla każdego z autorów Europa jest zupełnie inną materią, lub też nawet materią nie jest, a niemożliwą do ujęcia substancją, tak ulotną. Niesamowite, jak różne można mieć pojęcie na, teoretycznie, ten sam temat; jak inaczej można patrzeć na otaczające nas tereny, historię czy nawet geografię. Jurij Andruchowycz w swoim eseju, który jest podzielony dość charakterystycznie na części, opowiada o swojej, bardzo osobistej Europie. Wszystko zaczyna się od barwnego opisu ruin. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest to opis paradoksalnie żywy, choć mowa jest o ruinach, martwych pozostałościach budowli. W dalszej części Jurij rozpoczyna wielką wędrówkę przez rodzinną Europę. Rodzinną, ponieważ opowiada niemalże dzieje swoich przodków. Dla niego Europa to właśnie "ci ludzie", z którymi się wychowywał, a właściwie, którzy wychowywali jego. Ta podróż to niezwykle osobiste przeżycie. Czytając momentami można mieć wrażenie, że powinno się na chwilę zamknąć oczy, pominąć choć kawałek, aby nie naruszyć tej, jakby sakralnej, części. Andrzej Stasiuk podchodzi do zagadnienia diametralnie inaczej. Jego esej to introspekcja, która odnosi się do terenów, które autor uznaje za "swoją" Europę. Opowieść zaczyna od wytyczenia cyrklem granic, które tylko on uznaje. Ciąg dalszy, to poniekąd wycieczka z przewodnikiem po terenach, które nazywa Europą. Zdanie: "Świat zrobił się zbyt wielki i trwa trochę zbyt długo, by miał jakiś sens" - to wyjątkowo smutne stwierdzenie, które bardzo często przemykało mi przez myśl podczas czytania tej części. Jednak podróż z człowiekiem, który potrafi opisywać otaczającą go rzeczywistość z taką pasją i smakiem, nie mogła być nieprzyjemną. Mimo teoretycznie przygnębiających podsumowań, książka nie skłania do załamywania rąk nad światem, czy raczej Europą i jej nieszczęściami. Zachęca do poświęcenia kilku minut na zastanowienie się nad naszą osobistą wizją kontynentu na jakim żyjemy, jakimi słowami my opisalibyśmy jego istnienie. Język momentami ociera się wręcz o poetycki, co tylko wzmacnia siłę wyrazu całej książki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Moja Europa" to połączone w jedną książkę eseje, autorstwa dwóch wspaniałych prozaików, eseistów (tytuły można by wymieniać dłużej). Różnica między częściami jest znacząca, już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że dla każdego z autorów Europa jest zupełnie inną materią, lub też nawet materią nie jest, a niemożliwą do ujęcia substancją, tak ulotną. Niesamowite, jak różne można mieć pojęcie na, teoretycznie, ten sam temat; jak inaczej można patrzeć na otaczające nas tereny, historię czy nawet geografię. Jurij Andruchowycz w swoim eseju, który jest podzielony dość charakterystycznie na części, opowiada o swojej, bardzo osobistej Europie. Wszystko zaczyna się od barwnego opisu ruin. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest to opis paradoksalnie żywy, choć mowa jest o ruinach, martwych pozostałościach budowli. W dalszej części Jurij rozpoczyna wielką wędrówkę przez rodzinną Europę. Rodzinną, ponieważ opowiada niemalże dzieje swoich przodków. Dla niego Europa to właśnie "ci ludzie", z którymi się wychowywał, a właściwie, którzy wychowywali jego. Ta podróż to niezwykle osobiste przeżycie. Czytając momentami można mieć wrażenie, że powinno się na chwilę zamknąć oczy, pominąć choć kawałek, aby nie naruszyć tej, jakby sakralnej, części. Andrzej Stasiuk podchodzi do zagadnienia diametralnie inaczej. Jego esej to introspekcja, która odnosi się do terenów, które autor uznaje za "swoją" Europę. Opowieść zaczyna od wytyczenia cyrklem granic, które tylko on uznaje. Ciąg dalszy, to poniekąd wycieczka z przewodnikiem po terenach, które nazywa Europą. Zdanie: "Świat zrobił się zbyt wielki i trwa trochę zbyt długo, by miał jakiś sens" - to wyjątkowo smutne stwierdzenie, które bardzo często przemykało mi przez myśl podczas czytania tej części. Jednak podróż z człowiekiem, który potrafi opisywać otaczającą go rzeczywistość z taką pasją i smakiem, nie mogła być nieprzyjemną. Mimo teoretycznie przygnębiających podsumowań, książka nie skłania do załamywania rąk nad światem, czy raczej Europą i jej nieszczęściami. Zachęca do poświęcenia kilku minut na zastanowienie się nad naszą osobistą wizją kontynentu na jakim żyjemy, jakimi słowami my opisalibyśmy jego istnienie. Język momentami ociera się wręcz o poetycki, co tylko wzmacnia siłę wyrazu całej książki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Moja Europa" to połączone w jedną książkę eseje, autorstwa dwóch wspaniałych prozaików, eseistów (tytuły można by wymieniać dłużej). Różnica między częściami jest znacząca, już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że dla każdego z autorów Europa jest zupełnie inną materią, lub też nawet materią nie jest, a niemożliwą do ujęcia substancją, tak ulotną. Niesamowite, jak różne można mieć pojęcie na, teoretycznie, ten sam temat; jak inaczej można patrzeć na otaczające nas tereny, historię czy nawet geografię. Jurij Andruchowycz w swoim eseju, który jest podzielony dość charakterystycznie na części, opowiada o swojej, bardzo osobistej Europie. Wszystko zaczyna się od barwnego opisu ruin. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest to opis paradoksalnie żywy, choć mowa jest o ruinach, martwych pozostałościach budowli. W dalszej części Jurij rozpoczyna wielką wędrówkę przez rodzinną Europę. Rodzinną, ponieważ opowiada niemalże dzieje swoich przodków. Dla niego Europa to właśnie "ci ludzie", z którymi się wychowywał, a właściwie, którzy wychowywali jego. Ta podróż to niezwykle osobiste przeżycie. Czytając momentami można mieć wrażenie, że powinno się na chwilę zamknąć oczy, pominąć choć kawałek, aby nie naruszyć tej, jakby sakralnej, części. Andrzej Stasiuk podchodzi do zagadnienia diametralnie inaczej. Jego esej to introspekcja, która odnosi się do terenów, które autor uznaje za "swoją" Europę. Opowieść zaczyna od wytyczenia cyrklem granic, które tylko on uznaje. Ciąg dalszy, to poniekąd wycieczka z przewodnikiem po terenach, które nazywa Europą. Zdanie: "Świat zrobił się zbyt wielki i trwa trochę zbyt długo, by miał jakiś sens" - to wyjątkowo smutne stwierdzenie, które bardzo często przemykało mi przez myśl podczas czytania tej części. Jednak podróż z człowiekiem, który potrafi opisywać otaczającą go rzeczywistość z taką pasją i smakiem, nie mogła być nieprzyjemną. Mimo teoretycznie przygnębiających podsumowań, książka nie skłania do załamywania rąk nad światem, czy raczej Europą i jej nieszczęściami. Zachęca do poświęcenia kilku minut na zastanowienie się nad naszą osobistą wizją kontynentu na jakim żyjemy, jakimi słowami my opisalibyśmy jego istnienie. Język momentami ociera się wręcz o poetycki, co tylko wzmacnia siłę wyrazu całej książki.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni