SERIA: Autobiografia / Joanna Chmielewska stanowią >>
| [Pokaż pozycje serii] | |
Tom 1 Postanowiłam napisać autobiografię. Zdaję sobie sprawę. że autobiografię należy pisać przed samą śmiercią, ale skąd, na litość boską, mam wiedzieć, kiedy umrę? Egzystencja, jaką wiodę obecnie, bardzo energicznie pcha mnie w kierunku grobu, i to różnymi drogami. Rozmaite inne osoby, w mojej sytuacji, mieszkały w willach, względnie wygodnych apartamentach z domkiem letniskowym na Mazurach czy gdzieś tam, może nad Lemanem, ale to przecież nie ja! Już w odległym dzieciństwie Cyganka przepowiedziała mi, że nigdy nie będę bogata, i ta klątwa spełnia się skrupulatnie, żeby ją piorun strzelił. Pomijając obowiązki rodzinne, nie ulega kwestii, że dobiją mnie schody, na wszelki wypadek zatem wolę załatwić rzecz już teraz. | |
Tom 2 Pierwszego gacha sprzedałam za pół miliona złotych. Tak ściśle biorąc, nie był to ani pierwszy, ani w ogóle prawdziwy gach. Raczej potencjalny. Lat miałam szesnaście i byłam straszliwie dumna, że podrywa mnie osobnik całkowicie dorosły, starszy prawie o dychę, żonaty, dzieciaty, i że mam na niego wpływ bez mała godny dziewiętnastowiecznej kurtyzany. Przepisywałam wówczas łacińskie teksty dla całej klasy na maszynie u ojca w biurze, a wielbiciel uparcie odwalał dodatkowe roboty w godzinach nadliczbowych i przy każdej okazji chwytał mnie w objęcia. Jako panienka przyzwoita i cnotliwa, protestowałam energicznie, ale w gruncie rzeczy pławiłam się w zachwycie. | |
Tom 3 Pierwszą osobą, jaką ujrzałam po wejściu do nowego biura, była Alicja. Wchodziło się do wydzielonego pomieszczenia, w którym urzędowała personalna, dalej był korytarzyk, na końcu korytarzyka znajdowały się drzwi i tuż przed tymi drzwiami podskakiwała jakaś czarnowłosa facetka. Podskakiwała w miejscu, raz na jednej nodze, raz na drugiej, i mówiła z jadowitą uciechą: - Dobrze mu tak! Dobrze mu tak! Dobrze mu tak! Uzewnętrzniała tym sposobem radość z potknięcia wroga. Zainteresowała mnie od razu. | |
Tom 4 O ile sobie dokładnie przypominam, potworne, kamienne drzwi w lochach zamknięto na "Ben Hurze" i krótka, acz pełna wysiłku scena stała się dla mnie źródłem inspiracji. Uparłam się wykombinować coś, co w czasach współczesnych mogłoby doprowadzić do podobnego wydarzenia, i w ten sposob, ustaliwszy środek, zaczęłam tworzyć Całe zdanie nieboszczyka dwukierunkowo, do przodu i do tyłu. Część objawiła mi się w drodze do pracy, codziennie po kawałku, a część w Charlottenlund, na leśnej alejce, wiodącej na wyścigi. W Charlottenlund powstały wszystkie rozmowy z cieciem i odżałować nie mogę, że nie zapisałam piwnicznych konwersacji od razu, bo później, mimo szalonych wysiłków, nie zdołałam odtworzyć ich równie pięknie. Te z lasku były tak atrakcyjne, że zanim się zdążyłam obejrzeć, już przekraczałam bramę wyścigowego ogrodzenia, po czym zaczynałam być mocno zajęta czym innym, przepadło zatem, a szkoda. | |
Tom 5 Wieczna młodość : (aneks do wszystkich pozostałych) |
No dobrze, a czy ja się nie mogę pomylić? Errare humanum est, a kobieta to podobno też człowiek. Przez cholerną "Marię" Malczewskiego wyrwałam sobie z głowy resztki włosów, bo dopiero w wydanej książce przeczytałam, co mi się udało napisać. Ogólnie biorąc, nie tylko pisuję, także czytam. Różne rzeczy. W chwili tworzenia tamtego tekstu czytałam sobie akurat Orzeszkową, gdzie ustawicznie plątała się ta "Maria", może to było Nad Niemnem, "...czy Maria ciebie kocha, mój miły, mój złoty..." i tak dalej, po czym bezmyślnie zamieniłam "Czaty" Mickiewicza na "Marię" Malczewskiego, za co ze skruchą tłukę głową w podłogę. Ogłuszyłam nawet wydawnictwo. | |
Tom 6 Nosem mi już powychodziły te wszystkie młodości i postanowiłam się zestarzeć. Niestety, siła wyższa, czyli tak zwane życie, nie uwzględniło mojej decyzji i uparcie dostarcza mi wrażeń, właściwych dla osoby młodej i pełnej wigoru. Część z tego próbuję wykorzystywać w książkach, ale całości nie daję rady, niechże się zatem ta orgia głupich przypadłości nie zmarnuje i znajdzie miejsce w upiornej autobiografii, która wcale nie spełniła swojego zadania. | |
Tom 7 Komu się nie podoba, może nie czytać. Naprawdę nie ma takiego przepisu, że koniecznie trzeba, a zaniechanie lektury zostanie surowo ukarane. Szczególnie, że ta akurat lektura, obawiam się, będzie ciężkostrawna. Nie mam innego sposoby na przekazanie społeczeństwu całej poniższej treści, jak tylko w tej idiotycznej postaci. Nie będę czytać wszystkiego, co do tej pory napisałam, ponieważ od własnych przeżyć niedobrze mi się robi. A wpływu na przeszłość nie posiadam, nie dam rady zlikwidować osobistego zidiocenia, drugiej wojny światowej, Hitlera, minionego, chwalić Boga, ustroju, aczkolwiek może minionego nie całkowicie, ani też żadnych innych wydarzeń historycznych. |
|