W swoim nowym tomie Dycki nie odchodzi od stworzonej przez siebie konwencji, bo i cały czas pisze jeden, niekończący się, wiersz. "Nie odchodzi", ale mimo to, coś jest inaczej. Trzymając się ustalonego w pierwszej linijce tonu ("nie odchodzi"), a równocześnie przyjmując, że poezja Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego jest oparta na mantrycznym "odchodzeniu", autor Piosenki - miarkując możliwość wykonania ruchu - poddaje "w ruch" słowo, które wydarzyć się nie może, lecz przez samo zaznaczenie jego obecności: zaczyna żyć własnym życiem. Gdzieś tam, mimowolnie odchodzi, jak zmarli z tych wierszy, dla których śmierć jest jedynie (?) garścią drobnych, jakie dostaje się w zamian za kupiony bilet. Dycki waha się, czy kupić za nie gazetę, czy ofiarować je żebrzącemu (sobie?). Wzruszająca książka." Tomasz Pułka
(...) Musiał nie pisze wierszy marginalnych, błahych, jakie można ominąć. Poetka prowadzi dyskurs z sobą, to jest ciągły dialog - na szczęście głównie z sobą - bez przemądrzeń, ogólników i porad. To są wiersze poetki myślącej i wrażliwej. Ujmuje mnie powaga, odpowiedzialność artystyczna i pewien porządek zapisu. Wyraźne jest w tych wierszach poczucie odpowiedzialności i winy. Zawiniliśmy wobec świata, ludzi i wobec siebie. Bezradni ukrywamy się w wierszu, chociaz i tak nas w nim widać. Wiemy o tym. Jest w tym sporo poetyckiej minoderii - która zdarza się u wszystkich poetów - albo jest metodą na uruchomienie samego zapisu. Świadczy to o inteligencji piszącego. Roman Śliwonik
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni