Młoda, nieszczęśliwie zakochana kobieta siedzi kołkiem w domu, w oczekiwaniu na telefon od NIEGO. Wiadomo - zawsze dzwoni nie ten, kto ma zadzwonić. Tym razem jednak jest przynajmniej ciekawie: po pierwsze omyłkowo wydzwania przestępcza szajka, po drugie - nie do końca omyłkowo młody, przystojny lek na całe zło, czyli Ten Następny. W efekcie powstaje całkiem niezła przygoda.
Wszyscy jesteśmy podejrzani
Joanna, pisząc swoją nową powieść, ujawnia w pracy jej fabułę, nie spodziewając się niczego złego. Parę dni potem, dokładnie w taki sam sposób, jaki opisała w swojej książce, zostaje zamordowany jej kolega z pracy - Tadeusz Stolarek. Autorka zostaje oczywiście jedną z głównych podejrzanych, ale ten front podejrzanych ciągle się zmienia... Joanna jak zwykle stara się rozwikłać sprawę sama, niezależnie od prowadzonego śledztwa.
Krokodyl z kraju Karoliny
W pierwszej chwili, bezpośrednio po powrocie, nie zauważyłam nic niezwykłego. Alicja była jak zwykle roztargniona, jak zwykle życzliwa i jak zwykle miała mało czasu. Ja też miałam mało czasu, bo musiałam odwiedzić wszystkich znajomych i przyjaciół nie widzianych od roku, wytarzać się na łonie stęsknionej rodziny i nie w głowie mi było jakieś subtelne wnikanie w jej sprawy, ku czemu zresztą nie widziałam żadnych powodów. Trochę mnie dziwił tylko jej brak zainteresowania własnym, zamierzonym związkiem małżeńskim, napotykającym nieprzewidziane wcześniej przeszkody i oddalającym się w mglistą i nie sprecyzowaną przyszłość
Całe zdanie nieboszczyka
Wszystko czerwone
Romans wszech czasów
Boczne drogi
Upiorny legat
Studnie przodków
Szajka bez końca
Wyścigi
Tajemnica
Florencja, córka Diabła
Drugi wątek
Zbieg okoliczności
Duża polka
Dwie głowy i jedna noga
Złota mucha
Trudny trup
Babski motyw
Bułgarski bloczek
Kocie worki
Mnie zabić
Krętka Blada
Zapalniczka
Rzeź bezkręgowców
Porwanie
Byczki w pomidorach
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Oczy zamykały się ze zmęczenia, lecz uparcie walczyłem z sennością. Jak najdłużej być bogiem; nie wolno utracić ani sekundy tego błogostanu. Głowa jednak coraz częściej opada na książkę, coraz ciężej unieść powieki, z ręki wylatuje papieros, wypalając kolejną dziurę w pościeli. Wreszcie ulegam. Noc mija szybko. Nad samym ranem zaczynają mnie męczyć koszmary. Budzę się zlany potem. (...) Gwaltownie przewracam się z boku na bok, licząc wolno upływające minuty. Walczę z pokusą: jeszcze nie teraz, jeszcze przynajmniej dwie godziny! Kompotu zostało niewiele - raptem na trzy-cztery godziny funkcjonowania. (...) Czas stanął w miejscu. Rozpoczęła się wieczność...