Steinbeck skupia się na ludziach, a nie na bitwach. Je i pije z żołnierzami na froncie, rozmawia i walczy z nimi ramię w ramię. Była raz wojna tworzy niezapomniany portret życia w czasie wojny, który nadal zaskakuje prawdą i humanitaryzmem.Wielka Brytania, Afryka północna, Włochy... wielka wojna, której losy jeszcze nie były przesądzone, choć uczestniczyła już w niej Ameryka. Heroizm, trud codziennej walki, znaczące wydarzenia i drobne epizody, w których uczestniczy i które ogląda autor.Jest zawsze na pierwszej linii, zawsze obok żołnierzy. W reportażach zawartych w tym zbiorze pisanych na zamówienie dziennika "New York Herald Tribune" najwięcej miejsca poświęcił nie rzeczom i sprawom uznanym za najważniejsze, nie budzącym grozę wydarzeniom, lecz drobnym, codziennym (niekiedy zabawnym) sprawom, które wojnie towarzyszą. Ukazuje przy tym ludzki wzniosły i skromny wymiar nieludzkiej wojny.Tłem dla powieści Bomby poszły, która po raz pierwszy ukazuje się w polskim przekładzie, jest obraz amerykańskich sił powietrznych oraz amerykańskiej załogi bombowca, najważniejszego elementu tychże sił, a także - jak określił to sam Steinbeck - "najwspanialszej drużyny świata".Bomby poszły to meldunek, który załoga składa w chwili, gdy wielkie bomby lotnicze wypadają z komory i lecą w dół, w stronę nieprzyjaciela. Słowa te oznaczają, że misja została wykonana i że można wracać do domu. Pewnego dnia to hasło rozbrzmi nad pokonanym wrogiem i wtedy będzie można wrócić do domu na dobre.Jeśli zapomnieliście, czym jest wojna, Steinbeck odświeży wam pamięć. Taka literatura nigdy się nie starzeje.- "Chicago Tribune"
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Steinbeck ; [tłumaczenie Bronisław Zieliński, Janusz Ochab].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Steinbeck skupia się na ludziach, a nie na bitwach. Je i pije z żołnierzami na froncie, rozmawia i walczy z nimi ramię w ramię. Była raz wojna tworzy niezapomniany portret życia w czasie wojny, który nadal zaskakuje prawdą i humanitaryzmem.Wielka Brytania, Afryka północna, Włochy... wielka wojna, której losy jeszcze nie były przesądzone, choć uczestniczyła już w niej Ameryka. Heroizm, trud codziennej walki, znaczące wydarzenia i drobne epizody, w których uczestniczy i które ogląda autor.Jest zawsze na pierwszej linii, zawsze obok żołnierzy. W reportażach zawartych w tym zbiorze pisanych na zamówienie dziennika "New York Herald Tribune" najwięcej miejsca poświęcił nie rzeczom i sprawom uznanym za najważniejsze, nie budzącym grozę wydarzeniom, lecz drobnym, codziennym (niekiedy zabawnym) sprawom, które wojnie towarzyszą. Ukazuje przy tym ludzki wzniosły i skromny wymiar nieludzkiej wojny.Tłem dla powieści Bomby poszły, która po raz pierwszy ukazuje się w polskim przekładzie, jest obraz amerykańskich sił powietrznych oraz amerykańskiej załogi bombowca, najważniejszego elementu tychże sił, a także - jak określił to sam Steinbeck - "najwspanialszej drużyny świata".Bomby poszły to meldunek, który załoga składa w chwili, gdy wielkie bomby lotnicze wypadają z komory i lecą w dół, w stronę nieprzyjaciela. Słowa te oznaczają, że misja została wykonana i że można wracać do domu. Pewnego dnia to hasło rozbrzmi nad pokonanym wrogiem i wtedy będzie można wrócić do domu na dobre.Jeśli zapomnieliście, czym jest wojna, Steinbeck odświeży wam pamięć. Taka literatura nigdy się nie starzeje.- "Chicago Tribune"
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Steinbeck ; [tłumaczenie Bronisław Zieliński, Janusz Ochab].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kiedy korespondent pisze dla was o natarciach i odwrotach, skóra go piecze od wełnianego odzienia, którego nie zdejmował od trzech dni, a stopy ma rozpalone, brudne i napuchnięte, bo od wielu dni nie zdejmował butów. Swędzą go wczorajsze ukąszenia moskitów i dzisiejsze komarów. Możliwe, że ma od tego trochę gorączki i w głowie czuje pulsację, a przed oczami pokazują mu się czerwone kręgi. Może głowa go boli z upału, a oczy pieką od kurzu. Kolano skręcone, kiedy wyskakiwał na brzeg, sztywnieje i boli, ale to nie jest rana, więc nie może tego leczyć. Piąta armia posunęła się naprzód o dwa kilometry, napisze, podczas gdy rzędy ciężarówek roztłukują drogę na miałki pył, a ich szoferzy siedzą pochyleni nad kierownicami. Po prawej drużyny grzebiące poległych wykopują rowy w piaszczystym gruncie. Ci, których mają pochować, leżą zrzuceni na ziemię, i zanim się ich ułoży w piasku, trzeba odczepić drugi znaczek rozpoznawczy, ażeby było wiadomo, że człowiek z tym wojskowym numerem seryjnym jest zabity i wyeliminowany. Oto rzeczy, które widzi korespondent, gdy pisze o taktyce i strategii, kiedy wymienia generałów i w druku odznacza bohaterów. Wyjmuje z kieszeni grubo nawoskowane pudełko. To jego obiad. Wewnątrz są dwie paczuszki twardych biszkoptów, które mają zapach sucharków dla psów.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: John Steinbeck ; przełożył z angielskiego Bronisław Zieliński.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Byłam sekretarką Hitlera : 12 lat u boku wodza Wariant tytułu: "12 lat u boku wodza ". Wariant tytułu: "Dwanaście lat u boku wodza ". Tytuł oryginału: "Er war mein Chef : aus dem nachlaß der Sekretärin von Adolf Hitler".
Christa Schroeder przez dwanaście lat (1933-1945) pełniła funkcję sekretarki Hitlera i właściwie nigdy nie była narodową socjalistką w pełnym znaczeniu tego słowa. Autorka przedstawia różne twarze wodza III Rzeszy, rozprawiając się przy okazji z wieloma mitami, w które obrosła jego biografia. Christa Schroeder dopiero na krótko przed śmiercią pokazała swoje zapiski wydawcy, Antonowi Joachimisthallerowi. W ten sposób powstała ta książka, stanowiąca źródło o niewątpliwej wartości dla badaczy współczesnej historii, zwłaszcza dziejów Niemiec.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Christa Schroeder ; przełożyła z niemieckiego Magdalena Ilgmann.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Byłem dowódcą oficerskiej kompanii karnej Armii Czerwonej Tytuł oryginału: "Štrafnoj udar, ili Kak oficerskij štrafbat došel do Berlina". Tytuł przekładu: "Penalty strike : the memoirs of a Red Army penal company commander 1943-1945".
Książka jest autobiografią Aleksandra Pylcyna, oficera Armii Czerwonej, który podczas drugiej wojny światowej walczył w szeregach karnego batalionu. Autor szczegółowo opisuje przebytą drogę frontową począwszy od dnia, w którym wstąpił do armii, aż do zwycięstwa w Berlinie i kapitulacji hitlerowskich Niemiec. W książce przedstawia przejmujący wizerunek swojego oddziału, jego strukturę organizacyjną, uzbrojenie, dowódców i oficerów oraz sztrafników, czyli byłych oficerów skazanych nie zawsze sprawiedliwymi wyrokami sądów wojennych. Był to elitarny oddział składający się z dobrze wyszkolonych i doświadczonych żołnierzy, którzy zawsze i z powodzeniem wykonują powierzone im zadania.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Aleksander W. Pylcyn ; przełożył Przemysław Pyś.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Nazywam się Wilhelm Brasse. Jestem fotografem. Od września 1940 roku byłem więźniem w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Wykonałem ponad 50 tysięcy zdjęć do obozowych kartotek oraz dokumentację eksperymentów doktora Mengelego" - tak swoją opowieść zaczyna człowiek, którego zdjęcia stały się dowodem zbrodni przeciw ludzkości.
Wilhelm Brasse, dwudziestotrzyletni mężczyzna z Żywca, trafił do Auschwitz. Spędził tam ponad cztery lata i na zlecenie nazistów prowadził dokumentację fotograficzną. Po wojnie jego zdjęcia obiegły cały świat, dając świadectwo tragedii ponad miliona osób. Brasse po tym, co widział w Auschwitz, nigdy nie wrócił do zawodu. Mroczne wspomnienia z obozu nie pozwoliły mu wykonywać zwykłych fotografii.
Byłem fotografem w Auschwitz to pierwszoosobowa relacja z obozowego piekła.
"Jestem pod dużym wrażeniem tej książki. Nie jest to praca naukowa ani też sensu stricte pamiętnik, ale wnosi bardzo dużo do wiedzy dzisiejszych zwyczajnych ludzi nie tylko o obozie, lecz i o systemie, który takie obozy stworzył." Władysław Bartoszewski
UWAGI:
Na stronie redakcyjnej błędny ISBN. Bibliografia, netografia na stronach 385-391. Oznaczenia odpowiedzialności: Anna Dobrowolska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Nazywam się Wilhelm Brasse. Jestem fotografem. Od września 1940 roku byłem więźniem w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Wykonałem ponad 50 tysięcy zdjęć do obozowych kartotek oraz dokumentację eksperymentów doktora Mengelego" - tak swoją opowieść zaczyna człowiek, którego zdjęcia stały się dowodem zbrodni przeciw ludzkości.
Wilhelm Brasse, dwudziestotrzyletni mężczyzna z Żywca, trafił do Auschwitz. Spędził tam ponad cztery lata i na zlecenie nazistów prowadził dokumentację fotograficzną. Po wojnie jego zdjęcia obiegły cały świat, dając świadectwo tragedii ponad miliona osób. Brasse po tym, co widział w Auschwitz, nigdy nie wrócił do zawodu. Mroczne wspomnienia z obozu nie pozwoliły mu wykonywać zwykłych fotografii.
Byłem fotografem w Auschwitz to pierwszoosobowa relacja z obozowego piekła.
"Jestem pod dużym wrażeniem tej książki. Nie jest to praca naukowa ani też sensu stricte pamiętnik, ale wnosi bardzo dużo do wiedzy dzisiejszych zwyczajnych ludzi nie tylko o obozie, lecz i o systemie, który takie obozy stworzył." Władysław Bartoszewski
UWAGI:
Na stronie redakcyjnej błędny ISBN. Bibliografia, netografia na stronach 385-391. Oznaczenia odpowiedzialności: Anna Dobrowolska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni