Historia pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest. Opowieść Leszka Cichego - legendarnego lodowego wojownika O ambicji, pragnieniu przekraczania granic i sensie eksploracji świata "Gdyby to nie był Everest, tobyśmy chyba nie weszli“ - to słynne zdanie wypowiedział Leszek Cichy 17 lutego 1980 roku. Tego dnia wraz z Krzysztofem Wielickim dokonał czegoś, co wydawało się niemożliwe. Jako pierwsi ludzie stanęli zimą na szczycie ośmiotysięcznika. I to od razu najwyższego! Jak do tego doszło? Dlaczego polscy himalaiści zdecydowali się oblegać szczyt Góry Gór zimą? Przecież było powszechne przekonanie, że Mount Everestu o tej porze roku zdobyć się nie da. Grupa śmiałków dowodzona przez Andrzeja Zawadę podjęła wyzwanie. Leszek Cichy ze swadą i szczerością opowiada o wydarzeniach sprzed czterdziestu lat. Już opis samych przygotowań do wyprawy w końcówce lat 70. powoduje szybsze bicie serca. I zdumienie - ekipa dysponowała jednym porządnym namiotem szturmowym, a Krzysztof Wielicki wspinał się w okularach do spawania. Odwaga i strach, racjonalizm i brawura, ambicja, brak pokory i chęć zapisania się w historii z jednej strony, z drugiej - liczne chwile zwątpienia i słabości. Książka Gdyby to nie był Everest..., ukazująca się w czterdziestą rocznicę pierwszego zimowego wejścia na najwyższą górę świata, to świetny dokument, w którym Leszek Cichy i słuchający jego wspomnień Piotr Trybalski nie tylko odtworzyli całą drogę na szczyt Everestu, ale też uchwycili niezwykły, najważniejszy moment złotej epoki polskiego himalaizmu. Książkę Gdyby to nie był Everest... wzbogacają publikowane po raz pierwszy rozmowy z bazy i obozów pod Mount Everestem z 1980 roku spisane z oryginalnych taśm, nieznane, wyjątkowe fotografie ze słynnej wyprawy oraz fascynująca historia początków batalii o Górę Gór. opis pochodzi ze strony wydawcy
UWAGI:
Na wyklejkach faksymile i mapa.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Jak to się stało, że wielka gwiazda lat 90. i początku XXI wieku jest dziś bezdomną artystką? Nagrodzona Fryderykiem i Platynową Płytą, od lat błąka się po świecie. Fiolka Najdenowicz (25.12.1963) to jeden z najwybitniejszych głosów sceny polskiej.
Głos, który zapadł się pod ziemię. Co się stało, że porównywana do BJÖRK artystka zniknęła z naszego horyzontu? Czy to sprawa ślepego losu, czy też własnego wyboru?
Pisali dla niej Grzegorz Ciechowski († 2001) i Lech Janerka, komponował Leszek Biolik z Republiki, koncertowała nie tylko w Polsce. Wydała kilka, rozchwytywanych na pniu, płyt. Pojawiła się gościnnie na kilkunastu krążkach. Jej wyjątkowy głos zapadał w pamięć, a styl oparty na bałkańskich klimatach robił wrażenie. Była uczestnikiem i świadkiem nowej epoki na scenie muzycznej, prowadziła barwne życie.
W jej autobiograficznej opowieści przewija się wielu twórców, których podziwiamy do dziś.
Głośny śmiech to wspaniała relacja z życia pełnego wzlotów i upadków, bez tajemnic, bez ironii, ale z wielkim humorem i dystansem do świata. Można się z niej wiele nauczyć, ale przede wszystkim zajrzeć za, pozbawione jupiterów, kulisy sławy.
UWAGI:
Na okł.: Byłam gwiazdą, zostałam bezdomną wolontariuszką.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni