Bogusław Paprocki ; Stowarzyszenie Muzealników Polskich. Oddział Świętokrzyski w Kielcach ; Muzeum [>>] Narodowe w Kielcach ; [red. Marzena Maćkowska].
ADRES WYDAWNICZY:
Kielce : Stowarzyszenie Muzealników Polskich, Oddział Świętokrzyski : Muzeum Narodowe, 2002.
We wspomnieniach wciąż jest tam lato, kwitną klematisy i róże, pachną powojniki i floksy, a w zaroślach dają koncert słowiki. Na tarasie rozmawiają o rzeczach ulotnych artyści i nie artyści. Wszystkich łączy miłość do tego Domu. Niektórzy wciąż pamiętają gospodarzy: Marię i Jerzego Kuncewiczów...
Dom pokazali mi rodzice. Mama opowiedziała o pani Marii, podsunęła książki. Najpierw czytałam "Dwa księżyce", "Cudzoziemkę", "Tristana 1946". Dopiero potem ich zobaczyłam. Byłam małą dziewczynką i zastanawiałam się, jak wygląda prawdziwa pisarka. Wyglądała pięknie: drobna, filigranowa, szalenie elegancka. I miała łagodny, przyjazny głos.
Dlaczego zdecydowałam się napisać tę książkę? Odpowiedź jest oczywista: ja także zaliczam się do miłośników Domu, nazywanego Kuncewiczówką.
Próba napisania książki wspomnieniowej o Marii Kuncewiczowej wydaje się zamierzeniem zuchwałym, na pewno ryzykownym. Postanowiłam zainteresować się kazimierzowskim etapem jej życia związanym nierozerwalnie z Domem, który uważała za swoje miejsce na ziemi. Szczęśliwe lata międzywojenne, a potem powrót do Kazimierza w latach sześćdziesiątych, są bowiem, moim zdaniem, kluczem do zrozumienia istoty twórczości pisarki. Przedmiotem moich refleksji było życie Marii w Kuncewiczówce. Jej mąż Jerzy pozostaje w tej opowieści w tle.
Aby napisać tę książkę, odbyłam wiele podróży w czasie i w przestrzeni. Udałam się także wraz z moimi rozmówcami w magiczną podróż wspomnień. O Kuncewiczach i ich niezwykłym Domu opowiadali mi stali jego bywalcy i przyjaciele: krewni, aktorzy, reżyserzy, pisarze, mieszkańcy Kazimierza. Nagrywałam i spisywałam ich wspomnienia, a w mrocznej ciszy bibliotek i archiwów odkrywałam kolejne nieznane mi dotąd odsłony z życia pisarki.
Wsłuchując się uważnie w to, co mówią o Kuncewiczowej znajomi, przyjaciele i krewni, nie szukałam sensacji, ale tego, co sprawiło, że jej twórczość jest uniwersalna, zaś życie niezwykle pociągające. Choć nie do wszystkich bywalców Kuncewiczówki udało mi się dotrzeć i nie wszyscy wyrazili zgodę na rozmowę, cel został osiągnięty: Maria Kuncewiczowa stała mi się jeszcze bliższa.We wspomnieniach nadal jest tam lato, kwitną klematisy i róże, pachną powojniki i floksy, a w zaroślach dają koncert słowiki. Na tarasie rozmawiają o rzeczach ulotnych artyści i nie artyści. Wszystkich łączy miłość do tego Domu. Niektórzy wciąż pamiętają gospodarzy Marię i Jerzego Kuncewiczów...
Pani Maria wita gości. Każdego z osobna, zupełnie tak jakby był ważny, już od dawna oczekiwany. W przeźroczach pamięci przechowuje się także inny obrazek: Tadeusz Roguski otwiera drzwi samochodu, z którego wysiada Maria u boku pana Jerzego... Idą przez Rynek prosto do Fary, by po chwili wrócić do Domu... Katarzyna Szeloch
UWAGI:
Bibliogr. s. 158-159.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Byli tandemem idealnym, choć trudno sobie wyobrazić bardziej niedobraną parę - panicz z zamożnej rodziny i syn aptekarza. Nierozłączni w pracy i w życiu przez siedemnaście lat. Rozwijając własny styl architektoniczny, upowszechniali idee awangardy, głoszone przez grupę Praesens. To środowisko o międzynarodowych ambicjach, kierowane przez małżeństwo Syrkusów i współpracujące z Kazimierzem Malewiczem, Walterem Gropiusem i Le Corbusierem, ukształtowało ich i ukierunkowało. Zanim rozwijającą się karierę spółki autorskiej Lachert&Szanajca we wrześniu 1939 roku przecięła tragiczna śmierć tego drugiego, zdążyli stworzyć ponad sto pięćdziesiąt nowatorskich projektów: od przystanków tramwajowych po gmachy najważniejszych instytucji. Tylko część udało się zrealizować. Po wojnie Lachert zaangażował się w budowę Polski Ludowej, licząc, że nowa władza pomoże wprowadzać w życie lewicowe utopie, lecz szybko pokazano mu, gdzie jego miejsce. Książka Beaty Chomątowskiej opowiada o przyjaźni i symbiozie tak silnej, że nawet po latach nie da się mówić o Lachercie i Szanajcy osobno, o ludziach, którzy chcieli zmieniać nie tylko świat, ale i kanony estetyczne, o ideałach i ich zderzeniu z rzeczywistością. O fascynującym i niezwykle utalentowanym środowisku polskich modernistów.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępne są 2 egzemplarze. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni