Może trudno ci będzie w to uwierzyć, ale mimo tego, co nas spotkało, byłam osobą pogodną. Pogodną w ten nasz specyficzny sposób - żeby zemścić się za to, że jestem smutna i jednak się śmiać. Ale się zmieniam. To nie gorycz, nie stałam się zgorzkniała. Jest po prostu tak, jakby już mnie tu nie było. Słucham radia, wiadomości, wiem, co się dzieje, i coraz częściej ogarnia mnie strach. Nie znajduję w tym wszystkim swojego miejsca. Życie w obozie koncentracyjnym, do którego autorka trafiła, mając kilkanaście lat, stanowi jedynie tło opowieści o powrocie do wolności i życia. To długa rozmowa z ojcem, który tam zginął, list pisany po wielu latach do jedynego człowieka, który potrafiłby zrozumieć. Wzbudzająca wiele kontrowersji francuska dziennikarka w nietypowy sposób dołącza do grona piszących o obozach koncentracyjnych. To nie jest relacja z miejsca, w którym trzeba było staczać walkę o każdą chwilę życia, ale opowieść o niemożliwym powrocie do świata, który stał się obcy i nieprzychylny, o tęsknocie za tymi, którym niczego nie trzeba by tłumaczyć. O życiu na zawsze naznaczonym tragedią.
UWAGI:
Filmogr. s. 103-[104]. Bibliogr. s. 103.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ta książka poraża. To krzyk matki - krzyk rozpaczy: do córki, do siebie, do kolegów, do nauczycieli, do ministra i do samego prezydenta Francji! Dlaczego?!
Dlaczego jej trzynastoletnia córka odebrała sobie życie? Co przeżywała w szkole? Dlaczego nikt nie reagował? Dlaczego nauczyciele byli obojętni?
Przemoc w szkole dotyka co dziesiątego ucznia. Bo jest słabszy, inny, odstaje od grupy. Ofiary często nie proszą o pomoc. Boją się, wstydzą, nie chcą martwić rodziców. Marion też nic nie mówiła... Matka chce zrozumieć. Prowadzi śledztwo, rozmawia z rodzicami, nauczycielami, szuka wskazówek w sms-ach do córki, na jej koncie na Facebooku. Znajduje potworne, obrzydliwe wyzwiska, groźby. I przeżywa kolejny szok: śmierć dziecka nie wywołuje skruchy, tylko agresję oprawców.
Jej książka to oskarżenie, studium agresji, tchórzostwa i bezkarności, wstrząsające jak thriller psychologiczny. To ostrzeżenie - dla rodziców, nastolatków, nauczycieli. Żeby nie przegapić czyjego życia. Bo każdy może doprowadzić do śmierci dziecka. To pełne bólu wołanie matki: "Niech twoja śmierć pomoże innym. Po to piszę tę książkę".
UWAGI:
Na okł.: Koledzy ją prześladowali. Nauczyciele nie reagowali. Powiesiła się, a obok powiesiła swój telefon komórkowy...
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
W przeddzień święta narodowego Francji Angele Lieby jedzie do jednego ze strasburskich szpitali ze straszną migreną. Jej stan się pogarsza i trzeba ją wprowadzić w śpiączkę farmakologiczną. Kilka dni później lekarze nie są w stanie jej wybudzić; mimo rozmaitych prób stymulacji Angele nie daje znaku życia. Jej mąż słyszy w końcu: "Trzeba odłączyć ją od urządzeń podtrzymujących życie". Jednak po jakimś czasie córka nieszczęsnej pacjentki dostrzega łzę w kąciku jej oka. Angele nie tylko żyje, ale pozostała świadoma tego, co się wokół niej dzieje! W tej książce opisała to niezwykłe doświadczenie - przeżycia kobiety uwięzionej we własnym ciele, która wszystko słyszy, odczuwa straszny ból fizyczny, przeżywa tortury psychiczne, ale niezdolna jest do jakiejkolwiek reakcji.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Angele Lieby [oraz] Hervé de Chalendar ; z francuskiego przełożyła Barbara Jaroszuk.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wkrótce umrę. Lekarz nie pozostawia wątpliwości - zostało mi w najlepszym wypadku kilka miesięcy. Natomiast myślę o moich dzieciach. Nie ma mowy, żeby zostały rozdzielone. Chcę, żeby zachowały swoich szkolnych kolegów, ludzi, ktorzy są im bliscy. Właśnie po moim odejściu będą ich najważniejsze prawo, jakie powinni mieć wszyscy rodzice. Teraz mogę korzystać z chwil, które nam pozostały. Odejść w spokoju. Jak przeżyć koniec swojego życia, kiedy nie ma się jeszcze czterdziestu lat i jest się matką?
Wkrótce umrę. Lekarz nie pozostawia wątpliwości - zostało mi w najlepszym wypadku kilka miesięcy. Natomiast myślę o moich dzieciach. Nie ma mowy, żeby zostały rozdzielone. Chcę, żeby zachowały swoich szkolnych kolegów, ludzi, ktorzy są im bliscy. Właśnie po moim odejściu będą ich najważniejsze prawo, jakie powinni mieć wszyscy rodzice. Teraz mogę korzystać z chwil, które nam pozostały. Odejść w spokoju. Jak przeżyć koniec swojego życia, kiedy nie ma się jeszcze czterdziestu lat i jest się matką?
Wkrótce umrę. Lekarz nie pozostawia wątpliwości - zostało mi w najlepszym wypadku kilka miesięcy. Natomiast myślę o moich dzieciach. Nie ma mowy, żeby zostały rozdzielone. Chcę, żeby zachowały swoich szkolnych kolegów, ludzi, ktorzy są im bliscy. Właśnie po moim odejściu będą ich najważniejsze prawo, jakie powinni mieć wszyscy rodzice. Teraz mogę korzystać z chwil, które nam pozostały. Odejść w spokoju. Jak przeżyć koniec swojego życia, kiedy nie ma się jeszcze czterdziestu lat i jest się matką?