Książka nie jest wyłącznie wspomnieniem Holokaustu. Autorka opowiada o życiu przedwojennego Krakowa, o swoich fascynacjach literackich, o przyjaźniach, przywołuje także historie członków rodziny i znajomych, których powojenne losy zaprowadziły w różne części świata.
Świadectwo Henryka Schonkera to osobista historia żydowskiego chłopca, który ocalał z Holokaustu. Opowieść rozgrywa się kolejno w Oświęcimiu, Krakowie, Wieliczce, Tarnowie, Bochni, obozie Bergen-Belsen... Autor i jego rodzina doświadczają niezwykłych wydarzeń, które pozwalają im wymknąć się wyrokowi śmierci. Ich wojenne losy to seria cudownych przypadków, ale także pełna determinacji i woli życia walka o przetrwanie. Autor opisuje piękne postacie - dorosłych i dzieci - ważne w jego duchowym świecie. Wiele tu poruszających scen ukazujących skrajnie różne postawy Polaków wobec Żydów.
Gdzie w Kielcach powstało pierwsze kino? Co to był teatr objazdowy i po co teatralny "san" zatrzymywał się w Rakowie? Kto w Klubie Dziennikarza urządzał regularne bitwy na figury szachowe, co to były pierogi "z letkim" i gdzie w mieście dobrze dawali jeść "bramini"? Na te i wiele innych pytań czytelnicy znajdą odpowiedź w tej jedynej w swoim rodzaju opowieści o dawnych Kielcach. Autor, aktor Teatru im. Stefana Żeromskiego z 40-letnim stażem, przenosi nas w świat swojego dzieciństwa, barwnie i sugestywnie kreśląc obraz życia artystycznej bohemy w latach wczesnego PRL-u. Anegdoty i ciekawostki z planów zdjęciowych i zza teatralnych kulis, pikantne szczegóły z życia kieleckiego półświatka doprawione obserwacjami absurdów z codziennego życia w Polsce Ludowej. Wiesław Gołas, Gustaw Holoubek i inni aktorzy, "Rumcajs", Marynarz i szereg postaci, które tu żyły lub były z miastem związane i na trwałe zapisały się w jego historii.
I była miłość w getcie - Ten tytuł brzmi biblijnie, jakby otwierał jeszcze jedną księgę Starego Testamentu, współcześnie dopisywaną, bo rzeczywiście zdarzył się w naszych czasach powód, by ją dopi¬sać. Tytuł sugeruje niejako dalszy ciąg lub dodatek do czegoś, co działo się przedtem lub istnieje obok. Wiem z rozmów, że spójnik "i" był w myśli autora książki elementem bardzo istotnym. Miłość? Nie! I miłość. Razem z "i". Bo miłość nie była w getcie jedyna ani najważniejsza.
A co było najważniejsze? Okrucieństwo? Strach? Nienawiść? Dno upokorzenia? Walka, którą przecież Marek Edelman stoczył i której symbolem jest dziś dla nas? Zapewne. Może się więc wydać, że mó¬wi nam i Pauli Sawickiej tak mniej więcej: tamto wszystko opisałem już wcześniej, różni inni też opisywali, istnieje olbrzymia bibliote¬ka na temat Holokaustu, ale wyobraźcie sobie, była wtedy jeszcze miłość, no więc teraz opowiem to i owo, co pamiętam o miłości, a ty, Paulo, zapisz. Jacek Bocheński