- Więc nienawidziła go pani od lat - mruknął jakby do siebie, przyglądając się z namysłem zwłokom. - Ale dziś... dziś wydarzyło się coś szczególnego, prawda? - Ma pan absolutną rację - odparła Laura z emfazą. - Rzeczywiście, dziś wieczorem coś się wydarzyło. Dlaczego... wzięłam ślub, którą trzymał na stoliku przy wózku, i... zastrzeliłam go. Tak po prostu. - Rzuciła mu niecierpliwie spojrzenie. - Och, na co się zda to całe gadanie? Musi pan tylko zadzwonić na policję. Nie ma innego wyjścia. - Głos jej się załamał. - Nie ma wyjścia! [fragment książki].
UWAGI:
Tyt. oryg.: "The unexpected guest" 1999. Na s. 4 okł. błędny .
- Więc nienawidziła go pani od lat - mruknął jakby do siebie, przyglądając się z namysłem zwłokom. - Ale dziś... dziś wydarzyło się coś szczególnego, prawda? - Ma pan absolutną rację - odparła Laura z emfazą. - Rzeczywiście, dziś wieczorem coś się wydarzyło. Dlaczego... wzięłam ślub, którą trzymał na stoliku przy wózku, i... zastrzeliłam go. Tak po prostu. - Rzuciła mu niecierpliwie spojrzenie. - Och, na co się zda to całe gadanie? Musi pan tylko zadzwonić na policję. Nie ma innego wyjścia. - Głos jej się załamał. - Nie ma wyjścia! [fragment książki].
UWAGI:
Tyt. oryg.: "The unexpected guest" 1999. Na s. 4 okł. błędny .
- Więc nienawidziła go pani od lat - mruknął jakby do siebie, przyglądając się z namysłem zwłokom. - Ale dziś... dziś wydarzyło się coś szczególnego, prawda? - Ma pan absolutną rację - odparła Laura z emfazą. - Rzeczywiście, dziś wieczorem coś się wydarzyło. Dlaczego... wzięłam ślub, którą trzymał na stoliku przy wózku, i... zastrzeliłam go. Tak po prostu. - Rzuciła mu niecierpliwie spojrzenie. - Och, na co się zda to całe gadanie? Musi pan tylko zadzwonić na policję. Nie ma innego wyjścia. - Głos jej się załamał. - Nie ma wyjścia! [fragment książki].
UWAGI:
Tyt. oryg.: "The unexpected guest" 1999. Na s. 4 okł. błędny .
- Więc nienawidziła go pani od lat - mruknął jakby do siebie, przyglądając się z namysłem zwłokom. - Ale dziś... dziś wydarzyło się coś szczególnego, prawda? - Ma pan absolutną rację - odparła Laura z emfazą. - Rzeczywiście, dziś wieczorem coś się wydarzyło. Dlaczego... wzięłam ślub, którą trzymał na stoliku przy wózku, i... zastrzeliłam go. Tak po prostu. - Rzuciła mu niecierpliwie spojrzenie. - Och, na co się zda to całe gadanie? Musi pan tylko zadzwonić na policję. Nie ma innego wyjścia. - Głos jej się załamał. - Nie ma wyjścia! [fragment książki].
UWAGI:
Tyt. oryg.: "The unexpected guest" 1999. Na s. 4 okł. błędny .
- Więc nienawidziła go pani od lat - mruknął jakby do siebie, przyglądając się z namysłem zwłokom. - Ale dziś... dziś wydarzyło się coś szczególnego, prawda? - Ma pan absolutną rację - odparła Laura z emfazą. - Rzeczywiście, dziś wieczorem coś się wydarzyło. Dlaczego... wzięłam ślub, którą trzymał na stoliku przy wózku, i... zastrzeliłam go. Tak po prostu. - Rzuciła mu niecierpliwie spojrzenie. - Och, na co się zda to całe gadanie? Musi pan tylko zadzwonić na policję. Nie ma innego wyjścia. - Głos jej się załamał. - Nie ma wyjścia! [fragment książki].
UWAGI:
Tyt. oryg.: "The unexpected guest" 1999. Na s. 4 okł. błędny .