Julia Brystygier, niesławna szefowa V departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jedna z najbardziej znanych kobiet czasu stalinizmu. Jednocześnie ta, o której niewiele tak naprawdę wiadomo. Mówi się, że znęcała się nad aresztowanymi, a pod koniec życia nawróciła się pod wpływem zakonnic z Lasek. Co z tych opowieści jest prawdą? Skąd wziął się jej przydomek "Krwawa Luna"?
Patrycja Bukalska stara się znaleźć odpowiedzi na te pytania i zrozumieć motywacje Julii Brystygier, śledząc kolejne ważne punkty w jej drodze życiowej - od dzieciństwa w galicyjskim miasteczku, przez wojnę i ciemny czas stalinizmu aż po emeryturę spędzoną na pisaniu książek. Powstał fascynujący portret kobiety wybitnie inteligentnej, silnej, ale i dogmatycznej - która podjęła bardzo złą decyzję, od której nie było już odwrotu. Historia Luny wpisana w trudną polską historię XX wieku jest zarazem odbiciem drogi wielu polskich przedwojennych komunistów.
UWAGI:
Bibliogr. s. 233-235. Indeks. Oznaczenia odpowiedzialności: Patrycja Bukalska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Mam szczęście, bo ciągle żyję." Tak mówi Krzysztof Wielicki, jeden z najwybitniejszych wspinaczy w historii himalaizmu. Jego reporterska biografia to opowieść o determinacji w dążeniu do celu, sztuce cierpienia na ośmiotysięcznikach, śmierci, związanych z nią dylematach moralnych, miłości, a także cenie, jaką trzeba zapłacić za sukces.
To historia jednego z ostatnich "lodowych wojowników". Człowieka, który zdobył wszystko i znalazł powód, aby powiedzieć sobie dość. To także opowieść o tym, jak bardzo zmieniło się środowisko himalaistów. Niegdyś pełni pasji wspinacze amatorzy, a dziś dominują w nim skupieni na sobie profesjonaliści.
Urodzony w 1950 roku Krzysztof Wielicki jest piątym człowiekiem na świecie, który zdobył wszystkie czternaście ośmiotysięczników, jest też członkiem prestiżowego The Explorers Club. To legenda himalaizmu, obok Reinholda Messnera, Wojtka Kurtyki i Jerzego Kukuczki uważany za najlepszego himalaistę naszych czasów. Jako pierwszy człowiek na świecie (wraz z Leszkiem Cichym) zimą 1980 roku zdobył najwyższy szczyt Ziemi Mount Everest. Również jako pierwszy wszedł na Lhotse (samotnie i w gorsecie, który musiał nosić po uszkodzeniu kręgosłupa). Zimą wspiął się również na Kanczendzongę (w 1986 roku wraz z Jerzym Kukuczką). Samotnie w ciągu jednej doby pokonał drogę baza-szczyt-baza na Broad Peaku.
Wielicki był wielokrotnie nagradzany za swoje osiągnięcia. Jedną z ostatnich nagród było wyróżnienie księżnej Asturii w dziedzinie sportu (2018). W 2019 roku otrzymał Złoty Czekan - potocznie zwany wspinaczkowym Oscarem - za całokształt dokonań wspinaczkowych.
UWAGI:
Na okładce: Laureat Złotego Czekana 2019. Bibliografia na stronach 425-[438]. Oznaczenia odpowiedzialności: Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Kenkarty z literą "G" przyjęło około 20 procent górali. Wierzyli w wielkie Niemcy, w obietnice lepszego traktowania, albo brali, bo brali wszyscy w wiosce. Niektórym góralska kenkarta nie przeszkadzała w działalności konspiracyjnej: ukrywali Żydów, chodzili z meldunkami na słowacką stronę. Ale Goralenvolk to niechciany spadek, który jednak trzeba przyjąć. A przecież góral honorowy i dumny, wierny ojczyźnie i tatrzański rozbójnik, zdrajca i kolaborant to awers i rewers tej samej monety. Pozostaje tylko za Antonim Krohem powtórzyć: "wszystko to było cholernie nieproste". I o tym jest ta książka.
"Gdy się tylko nieco uchyli tę wierzchnią warstwę cepeliowskich emblematów i uprzedzeń, ukazuje się świat po szekspirowsku pogmatwanej historii. A przecież skoro nasi poeci już dawno ustalili, że Podhale to matecznik arcypolskości, i to przekonanie krzepnie od ponad wieku, to problemy Podhala chyba też wypada uznać za arcypolskie. [...] wielki charakter górali (a więc Polaków w ogóle) nie wyklucza małości (polskiej, w końcu patrzymy tu jak w lustro), a ta nie unieważnia całkiem mitów, które pielęgnujemy." Łukasz Grzymisławski, "Gazeta Wyborcza"
Jan Nowak, "Legendarny Kurier z Warszawy" - przylgnęło do Zdzisława Jeziorańskiego na wieki wieków. Zrobiony ostatnio w konwencji wojennego thrillera film "Kurier" Władysława Pasikowskiego tylko ów stereotyp pogłębia. Tymczasem Nowak zasłynął nie tylko kurierskimi misjami.
Przez 24 lata był nie mniej legendarnym dyrektorem rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa, a w trzeciej ćwiartce swego życia osiadł nad Potomakiem. W Waszyngtonie Nowak stał się instytucją, jednoosobowym ambasadorem spraw polskich. Doczekał niepodległości, wprowadzał Polskę do NATO, triumfalnie powrócił do kraju na stałe po 57 latach wygnania, orędował za naszym członkostwem w UE. Nowak, kurier, radiowiec, dziennikarz i publicysta, z żelazną konsekwencją trzymał się faktów. I właśnie fakty warto przypomnieć. To książka o człowieku, który z działalności publicznej czerpał osobiste szczęście. Jako powojenny emigrant mógł przecież kontynuować karierę naukową, jak Jan Karski, czy zająć się nauką i biznesem, jak inny kurier Jerzy Lerski. Dokonał świadomego wyboru i jak mówił mi słabym już głosem - był z tego wyboru rad. Przed śmiercią powtarzał, że największym niebezpieczeństwem dla Polaków są sami Polacy. Mówił: - Boję się polskiego indywidualizmu, tego, że każdy Polak to minister bez teki. Przecież dlatego straciliśmy niepodległość, że szlachta nie chciała płacić podatków na obronę! Boję się naszego charakteru, który wolność zamienia w anarchię, i anarchii, która doprowadza do upadku państwa. Największą moją troską jest, by Polacy wytrzymali własny sukces, by odnieśli zwycięstwo nad samymi sobą!
Lekarz z Auschwitz : prawdziwa historia Józefa Bellerta który zorganizował szpital dla prawie 6000 osób w największym obozie zagłady świata "Prawdziwa historia Józefa Bellerta który zorganizował szpital dla prawie 6000 osób w największym obozie zagłady świata "
Styczeń 1945 r. W Auschwitz-Birkenau pozostaje 4800 więźniów, którzy nie nadawali się nawet do pędzenia na zachód w marszach śmierci. Komory gazowe wysadzono w powietrze, a wojska sowieckie wdarły się w głąb obrony hitlerowskiej w takim tempie, że obozowi SS-mani nie zdążyli zabić garstki ocaleńców.
5 lutego Józef Bellert wraz z grupą ponad trzydziestu krakowskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Oświęcimia. Przez osiem miesięcy prowadziprawdopodobnie największy szpital polowy w Europie. Mimo braku kanalizacji, wody, jedzenia i leków niesie pomoc medyczną wyzwolonym więźniom. Jego pacjenci ważą średnio 30 kg. Zapadają na dur brzuszny i gruźlicę, nękają ich biegunki głodowe, obrzęki i odleżyny. Boją się ludziw kitlach i strzykawek, kojarzącymi im się z zastrzykami z fenolu, którymi niemieccy zwyrodnialcy uśmiercali chorych więźniów. Trudno w to uwierzyć, ale z 4800 chorych wróciło do życia i zdrowia 4400 pacjentów.
Józef Bellert - cichy bohater, którego biografią można obdzielić kilkanaście osób. Konspirator, żołnierz Legionów i sanitariusz brygadyPiłsudskiego, działacz niepodległościowy i społeczny, żołnierz września 1939 i powstaniec warszawski. Skromny lekarz powiatowy z Pińczowa. Lekarz, który ocalonym z piekła przywrócił godność, zdrowie i wiarę wczłowieka.
Jeszcze pod koniec życia samotnym chorym robił zakupy lub palił w piecu.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Szymon Nowak.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni